/swojana/

wtorek, 30 października 2012

W pogoni za ciałem

Na niezwykłym przystanku, dziś z samego rana,
gdy mój wątły szkielet kąsał wraży niż,
zaszła w moim jestestwie niebywała zmiana,
wydłużyły się nogi, inne części tyż.
Wysmuklała ma kibić jak witka wierzbowa, 
talia wcięła się cudnie na sześćdziesiąt i sześć,
włosem długim jak welon rozsypała się głowa,
z dumą niespodzianą ciało chciała nieść.
Z takim ciałem garściami z życia będzie się brało, 
pomyślałam, lecz wtedy cichy dobiegł mnie głos,
 który szeptał dyskretnie, Twoje ciało to mało,
nie pomoże Ci kształt twój ni rozwiany włos.
Gdzie duch cenny jak kryształ? przepadł bez pamięci?
Odwróciłam się gniewnie słysząc wyrzut ten,
Cóż tam nędzny kamyk, gdy ciało mnie nęci,
potrzebne mi ciało tak jak płucom tlen!
Tak była uparta, bezmyślna ma mowa,
że z wyrzutem popatrzył z drzewa na mnie ptak,
nie dostrzegłam ja wcale, że słońce się chowa 
i że długich cieni z ciała mego brak.
Czmychnęły w okamgnieniu dzisiaj o poranku,
ja zaś prawdę ujrzałam bocząc się na los,
odbiła się bezlitośnie w szybie na przystanku,
utarła mi zadarty pod niebiosa nos:)
/swojana/ 
 

niedziela, 28 października 2012

Tiramisu wg pewnej Anetki:)

Przepis otrzymałam drogą smsową i niezwłocznie wprowadziłam go w życie. Wszystkie wskazówki są cenne, a efekt finalny przechodzi wszelkie oczekiwania:)

slajd numer 1
TIRAMISU 1kg Mascarpone(Saputo ew.Piatnica) 1op biszkoptòw-jezyczkòw(z warstwa cukrowa 500g Realowskie) 8-10 zòltek 200g cukru pudru 150ml amaretto(MADRUZO) 700ml mocnej ostudzonej kawy 1op kakao ZòLTKA UTRZEC Z CUKREM- STOPNIOWO DODAWAC MASCARPONE-UBIJAC AZ ZGESTNIEJE-DO KAWY DODAC AMARETTO(duzo;-))-NAMACZAC W TYM BISZKOPTY WARSTWA CUKROWA DO DOLU-(bardzo króciutko)-KLASC NA BLASZKE CUKREM DO GòRY-POSYPAC KAKAO-POLOZYC POLOWE MASY MASCARPONE-POSYPAC KAKAO-BISZKOPTY-KAKAO-MASCARPONE-WSTAWIC DO LODòWKI(na niestety KILKA godzin)-OSTATNIA WARSTWE KAKAO POSYPAC PRZED SAMYM PODANIEM...hmm--SMACZNEGO




Cóż, strzał w dziesiątkę. Kiedyś zamieściłam już tiramisu na blogu, ale to jest o niebo lepsze:) Dziękuję, Anetko!:)

czwartek, 25 października 2012

Kartki z podróży - Życzymy państwu ...

      Mamy niezwykle miłą obsługę w SKM (szybkiej kolei miejskiej). Zupełnie nie rozumiem, dlaczego ludzie nie doceniają tej uprzejmości! Otóż przypomniała mi się zeszłotygodniowa podróż do pracy. Już od ponad trzech tygodni trwają remonty peronów we Wrzeszczu i na Żabiance w związku z czym zdarzają się niespodziewane sytuacje jak kilkuminutowe postoje na każdej stacji, czy też wydłużone przejazdy do punktu docelowego (z dwudziestu minut do godziny) lub też koniec podróży w połowie trasy:)
   Ów wspomniany poranek był szary, senny, człowiek zaspany jak borsuk (czyli jak zazwyczaj). Kolejka ruszyła z rozkopanego Wrzeszcza o czasie. Toczyła się tym swoim ślimaczym, lecz stałym rytmem do Zaspy, po czym zaczęła co chwilę przystawać. Czas płynął nieubłaganie (taką ma już przypadłość:)). Ludzie nerwowo zerkali na zegarki. Ktoś przez komórkę uprzedzał o prawdopodobnym spóźnieniu do pracy. Inny burknął pod nosem stosując dyskretną łacinę. Zaczęłam się niepokoić, bo niezależnie od przyczyn, spóźnianie się nie należy do przyjemności. Nagle z głośników popłynął subtelny głos kobiecy: "szybka kolej miejska skm życzy państwu miłej podróży...". Pasażerowie rykli gromkim śmiechem:) Nic bardziej wartościowego w tych czasach jak dobre poczucie "chumoru":):):) A od SKM należy się uczyć, wszak kultury wokół jak na lekarstwo.

wtorek, 23 października 2012

Wierszyk w szkocką kratkę




Gdy człowieka jesienny żal ściska
i jesienny wiatr łzę z oka toczy,
to uwierzcie kochane ludziska,
warto w whisky usta umoczyć.

Nie zatapiać się, jasna to sprawa,
a kto pływak jest cienki niech znika,
to na banał i szkodę zakrawa,
leczy smutek ta szkocka muzyka!

Nie za sprawą niebytu rzecz prosta,
lecz wigoru, co nagle się zjawia,
dźwiękiem trąbek bojowych nas chłosta,
wiatrom chłodnym żar przeciwstawia.

Szalem ciepłym z alpaki otula,
szarość myśli  nasyca barwami,
na tron umysł usadza jak króla,
duszę krzepi gromkimi brawami. 
  
A gdyś w pół przekonany, mój miły
i  przypuszczasz, że znów będziesz chory
to  przyglądaj się whisky przez szybkę,
wszak ma złote, jesienne kolory. 

/swojana/ 

niedziela, 21 października 2012

Dlaczego Emil zachował swój dom?

Druga połowa lat trzydziestych - Hela z Emilem, Janek Szarek siedzi na stołku, u jego stóp Lusia, obok Boguś, Babcia Szarkowa z małym Lesiem na kolanach. W tle dom.
W okresie okupacji hitlerowskiej Niemcy chcieli zabrać nasz dom na Sobieskiego (dawniej Targowej). Emil ubłagał ich, by zaczekali do końca remontu. Mieszkający nieopodal stolarz Wilczek (dziś jego potomek prowadzi w miejscu stolarni znaną czechowiczanom, Galicję) obiecał dziadkowi, że "póki on remontuje, remont nigdy się nie skończy";) Aby uwiarygodnić sprawę i oszukać faszystowskiego najeźdźcę:), naheblowali sporych ilości drewnianych wiórów, a potem za tymi wiórami grali w karty:)
Dziadek Emil grający w karty (pierwszy z prawej) - sierpień 1926(trzynaście lat przed "słynną akcją dywersyjną;)
Sytuacja rodem z "Czterech Pancernych", gdy Janek, Gustlik, Grzesio, Szarik i para wędrownych artystów odgrywa spektakl na środku pola i w kilkoro pokonuje przeważające siły niemieckie:)

poniedziałek, 15 października 2012

Retorycznie dla Danki*

Co mi powiesz, moja duszko,
że miłe Ci własne łóżko, 
że leżeć pragniesz w pościeli,
by inni Cię nie dojrzeli?

Że lubisz ten stan błogości,
gdy w puchu ogrzewasz kości,
w bezpiecznym, ciasnym półmroku,
że życie Ci solą w oku?

A co mi powiesz, kochana,
gdy wstajesz z samego rana,
że jesień smutkiem spowija
i czujesz się taka niczyja?

Że tracisz grunt pod nogami,
bo świat zagłusza dźwiękami,
wolisz posłuchać Mozarta?
Tyś mnie, a ja Ciebie warta!

A co mi szepniesz z wieczora,
że czujesz się taka chora, 
bo słów znów padło dziś tyle,
zniknęły niby motyle?

I sama nie wiesz, czy pytać
czy w słowa bajki się wczytać
i unieść w lepsze jej światy?
Ja właśnie tak..., a Ty?

 /swojana - poezja pisana w skmce/

*Danka (zwana w rodzinie Danasią) - ssak naczelny (na szczęście nie jest z rzędu waleni;) z rodziny Kielochowatych, zalicza się do ludzi rozumnych (przeważnie:) łac. homo sapiens. Posiada dość charakterystyczną puszkę mózgową, która umożliwia jej utrzymywanie wyprostowanej postawy ciała i dwunożny chód. Podobnie jak orangutany gromadzi wiedzę i przekazuje ją następnym pokoleniom (np. Baśce) Posługuje się echolokacją, wydając dźwięki (śmiech), które wabią samce tego samego gatunku. Śpi z jednym okiem otwartym jak delfiny.

Kagankiem oświaty...

Bukiet na Dzień Edukacji Narodowej /fot.swojana/

sobota, 13 października 2012

Zmagania:)

Moje ostatnie postępki określić można jako sromotne lenistwo fizyczne. Popadłszy w swojego rodzaju letarg wyglądałam już chyba wiosny, ale się przeliczyłam:) Otóż okazało się, że jeszcze nawet zimy nie było, wyjęłam zatem rower, oczyściłam go z błota, napompowałam koła (wszystko to z ociąganiem, niechętnie i bez przekonania) i wyruszyłam przed siebie. A oto fotorelacja z dzisiejszej, samotnej, trudnej;) podróży (ze szczególnymi ukłonami dla Izy W., która napominała mię ostatnio, że zdjęć nowych nie zamieszczam).


 


 



 





O kawie i coś na ząb



Pogardziwszy strawą wśród poranka cieni, 
na małą, czarną czynię brzemienne zakusy,
A w głowie myśl jedna nieśmiało się mieni,
Wypełnić Baśkę napojem, a zostawić fusy.

Znam ja mądrości świata, że mi śniadać trzeba
Lecz żądza bezlitośnie wzięła mnie w niewolę,
Odrzucam z rozmysłem chrupką pajdę chleba,
Za Orfeem, lecz z kawą, stąpać w ciemność wolę. 

Gdyby wietrzyk swawolny uniósł moje ciało, 
w błękit, zieleń i słońce, tam gdzie Eden prawie,
Musi*bym spożyła kołocz i kakao,
w towarzystwie trzech panów - śniadanie na trawie;)

Wiatrom jednak widać do mnie nie po drodze,
więc ni kęsa nie tknę wśród poranka cieni,
kto zaś w wolę mą wierzy, zawiedzie się srodze,
na próżno gadanie, z czarną my złączeni.
/swojana/

musi* - życzyłabym sobie, żeby było to staropolskie słowo oznaczające "pewnie"

I coś do kawy... rogaliki orzechowe (przepis mamy Maryli):

30 dag mąki tortowej
kostka masła
15 dag posiekanych orzechów włoskich
12 dag cukru pudru
łyżka gęstej śmietany (opcjonalnie)
cukier waniliowy
1 jajo prosto od kury
 Do mąki tortowej wysypanej na stolnicy dodać twarde, pokrojone w kawałeczki masło i pozostałe składniki, Zagnieść na jednolitą masę. Włożyć na pół godziny do lodówki, a potem wyrabiać maleńkie rogaliki. Piec do zazłocenia (ok. 5 minut)w 180 stopniach Celsjusza. Nie przypalić!


Ciateczka kasztanki (bez pieczenia)

Te czekoladowe kuleczki są stałym akcentem w repertuarze mojego domu rodzinnego. Dla "ludzi południa" są standardem, dla "ludzi północy" objawieniem;) Należy wspomnieć tu o mojej długoletniej przyjaciółce, Alicji P., rodzonej w Polsce północnej, która przesiedziała moje wesele  nad półmiskami z drobnymi ciasteczkami śląskimi zajadając je nieustannie , a na jej twarzy malował się wyraz błogości. Czy inne jakieś czynności wykonywała, nie pamiętam:)

 4 paczki herbatników zemleć
1 masło (posiekać na stolnicy)
1 łyżka kakao
1 szklanka cukru pudru
1 kieliszek "szprytnego" (określenie Matki Maryli - spirytus). Wyrobić ( w wersji świątecznej można dorzucić posiekane orzechy włoskie albo rodzynki). Formować kuleczki, obtaczać w kokosie. Najlepiej wstawić do lodówki na całą noc. Są pyszne, więc jedzcie i zażywajcie przyjemności:)


niedziela, 7 października 2012

Wichry wojny - Emil w cesarskiej armii

      Nadszedł rok 1914. Emil ukończył właśnie szkołę wydziałową   i zapisał się do seminarium nauczycielskiego w  Białej. Niestety wybuchła wojna i szkołę zamieniono na szpital dla żołnierzy, a lekcje zawieszono. Nie zamierzał jednak marnować swojego czasu, dlatego zaczął pobierać indywidualne lekcje skrzypiec, biologii i historii u nauczyciela Ferenca, który w zasadniczy sposób zmienił, a w gruncie rzeczy, ukształtował, światopogląd młodzieńca. Emil nie zastanawiał się dotąd nad swoją przynależnością narodową. Wychowany pod zaborami uznawał taki stan rzeczy za normalny. Nie przyszło mu do głowy, żeby buntować się przeciw zastanej rzeczywistości, a funkcjonowanie w panującym systemie nie wydawało mu się uciążliwe. I oto ktoś mówi mu o niepodległej Polsce. O tym, że tworzenie legionów u boku Austrii to zgubny pomysł wspierający siły wroga. Zdziwienie Emila nie było czymś nienaturalnym. Starsi ludzie z sentymentem wręcz wspominali panowanie Franciszka Józefa, które kojarzyli dostatkiem, stabilizacją, "krainą mlekiem i miodem płynącą". Życie pod obcym panowaniem, codzienność, narodziny i śmierć, to wszystko zlało się w jedno. Potrzeba było osoby z innego kręgu, z innego miejsca, która uświadomiła młodemu mężczyźnie, kim jest tak naprawdę, a słowo Polska nie jest tylko pojęciem, abstrakcyjnym. 
       Narodził się Emil - patriota.
Na początku 1915 roku działania wojenne przesunęły się, toteż wznowiono zajęcia w seminarium nauczycielskim. Wiedza, którą dysponował, pozwoliła mu na rozpoczęcie nauki od kursu drugiego, na którym studiowało siedem osób. Był w tym gronie prymusem. Rodzice pogodzili się z decyzją Emila i zrezygnowali z własnych aspiracji zmierzających do uczynienia z niego dziedzica na gospodarstwie na Piasta.
     11 listopada 1916 roku ( właśnie uświadomiłam sobie, że wtedy 11 listopada był jeszcze dniem zupełnie obojętnym!) Emil został powołany do wojska austriackiego  jako osoba pełnoletnia. Dostał się do setnego pułku pospolitego ruszenia w Cieszynie. W kilka miesięcy później przewieziono go do Frysztat na Śląsku Cieszyńskim, a potem do Piotrkowa w Królestwie Polskim.

Karta pocztowa wysłana przez Franka Kielocha do brata Emila przebywającego w Piotrkowie w wojsku austro- węgierskim (maj 1916)



" Lipnik 18/V 1916
Drogi Emilku!

Serdecznie Ci dziękuję za karteczkę.Cieszy mnie bardzo żeś nie zapomniał o nas w szkole.
W szkole nic nowego! Pod "Czrnym Orłem" dobrze poszło. Bardzo nam klaskano musieliśmy raz drugi zagrać to samo.
W niedzielę 21/V mamy znów grać w "Óchrance" W Białej tego przeglądy, do którego L.Kieloch (Ludwik Kieloch z Jasienicy?- przyp.swojana)  pójdzie, jeszcze nie było. Baw się jako ja Tobie życzę. Ściska Cię Twój kochający Cię 
Franek

 Komfort jazdy w zatłoczonym pociągu towarowym pozostawiał wiele do życzenia. Chłopak miał ze sobą tylko najbardziej osobiste przedmioty: mydło, szczoteczkę do zębów i do butów. Podróż trwała długo, toteż przemókł do szpiku kości. Na miejscu przydzielono mu rekrucki mundur i miejsce na pryczach, które ciągnęły się pod ścianami baraków. Zachwycił się austriackim porządkiem i schludnością: "O czystość ubrania, to znaczy bucików, później także broni, gdy jej dostarczono żołnierzom, dbano starannie. Mundur musiałem nieraz szczotką i mydłem myć, by usunąć z niego plamy"(E.K)
Wszystkie listy, które wysyłał do domu były skrupulatnie cenzurowane. Główną myślą, która kołatała się po głowie Emilka było szczęśliwe przetrwanie wojny, nie zamierzał się w ogóle narażać dla cesarza. Postawa taka pozwoliła mu prawdopodobnie wybrnąć zwycięsko ze wszystkich opresji. Sprytnym posunięciem było wysłanie do dowództwa austriackiego pisma, w którym prosił o uznanie faktu, że do wojska wstąpił dobrowolnie w charakterze jednorocznego aspiranta. Dostarczył też świadectwo ukończenia III kursu seminarium nauczycielskiego, który zaliczył biorąc miesięczne urlopy. Dowództwo uwzględniło jego prośbę i w czerwcu 1916 roku przeniesiono go jako kandydata na nauczyciela do pułku cieszyńskiego obrony krajowej (Langwehr Infanterie Regiment). Szczęśliwie spotkał tu kilku znajomych. W bardzo krótkim czasie przerzucono go do Opawy, gdzie uczył się w szkole oficerskiej. 21 września 1916 awansował na starszego żołnierza, a potem służył w Morawskiej Ostrawie w oddziale rekonwalescentów. Tutaj właśnie zetknął się z Gustawem Morcinkiem. 31 października został kapralem, co spowodowało wysłanie go na front z 25 "marszkompanią".Tak pisał do swojego ojca Pawła:

"M.Ostrawie 1 XI 1916
Kochani!

Wczoraj widziałem się z ks.Józefem i ks. Ludwikiem (wujowie Emila - przyp.swojana). Kiedy wyjadę, nie wiem, ale w każdej chwili może nadejść telegram. Awansowałem na kaprala(Tit Karporal). Bedę się starał Was uwiadomić, gdybym przejeżdżał przez Dziedzice. 
Do widzenia
Emil"


Awers karty pocztowej, którą Emil wysłał do rodziców (rodzimy kapral klęczy jako pierwszy z prawej)
       Pierwszą noc spędzili w wiejskiej chacie w Chałowicach. Mieszkała w niej polska rodzina. Emil zapamiętał tylko słomiane strzechy. Kilkakrotnie korzystał jeszcze z noclegów u prostych ludzi.
Emil pierwszy z prawej. Zdjęcie z frontu. Źródło?
           W styczniu 1917 roku trafił na frot nad Styrem (pod Beresteczkiem), gdzie służył w 7 kompanii. Stłoczono ich w rowach strzeleckich. Tam przeżył ostrzał artyleryjski Rosjan. Co zrobił pod ostrzałem wroga? Nie, nie położył się do rowu.  Śnieg był zbyt zimny, więc wstał! Śmierć zaglądała mu w oczy, ale czy to było istotne w obliczu dyskomfortu, jaki odczułby leżąc w śniegu? Cały Emil:)
       I wojna była dość specyficzna  - nie do końca wiadomo było kto ma się z kim bić. Kiedy wystawiano rosyjskie i austriackie czujki, znajdowały się one tak blisko siebie, że przeciwnicy po prostu rozmawiali ze sobą. Wymieniono parę fikcyjnych strzałów, ale nikomu nic się nie stało. Oczywiście były to obserwacje Emila. Wiadomo przecież, że wojna w innych miejscach frontu zabierała tysiące istnień. 
       Oddziały frontowe rozciągały się wśród podmokłych gdzie Austriacy byli oskrzydleni. Do obowiązków Emila należało informowanie telefonistów o miejscu ostrzału rowów, nadzorowanie czujek w nocy i dowodzenie patrolem. Na froncie wiodło mu się nieźle - był dobrze odżywiony. Co pewien czas koledzy wracający z urlopów przywozili mu paczki z domu.
          26 X 1917 roku podczas swojego urlopu zdołał zdać egzamin dojrzałości w Prywatnym Seminarium Nauczycielskim w Białej. Stanął przed komisją w mundurze austriackiego kaprala. Niestety wyniki egzaminu nie były zgodne z jego aspiracjami i możliwościami, choć dostał tylko dwie oceny dostateczne - z metodyki i ćwiczeń praktycznych, natomiast oceny dobre z pozostałych przedmiotów. Dzięki świadectwu maturalnemu uzyskał prawo do odbywania służby jednorocznej, o co od samego początku się starał. 
         W kwietniu 1918 roku wraz z 31 pułkiem strzelców wywieziono go przez Węgry do Włoch: "Śmieszyły nas żołnierzy  węgierskie robotnice folwarczne, które skierowały na nas przejeżdżających gołe tyłki, w taki sposób nas witały" (E.K)
Zdjęcie ze zbiorów dziadka - kuchnia polowa (31 regiment - ostatni pułk, w którym służył Emil)
Cóż, patriotyzm przybiera przecież różne postacie;) Za co miały kochać austriackich żołnierzy?
          Ostatecznie Emil trafił do Pordenone. Oddziały zaczęły się przygotowywać do bardzo szeroko zakrojonej akcji zbrojnej - trzynastej ofensywy nad Piavą. Szkolono żołnierzy do używania gazów bojowych: iperytu, chlorpikryny i gazu duszącego. Szczęściarz Emil trafił w tym czasie na kurs szablowych szarż do Fraelacco i Tricessemo właśnie wtedy, gdy zaczęły się właściwe działania frontowe. Niemcy i Austriacy atakowali pozycje włoskie i po początkowym sukcesie zostali rozbici w drzazgi w kontrofensywie wroga. 
      Otrzymał też powiadomienie o śmierci Malki (Amalii), swojej siostry, co wiązało się z kilkudziesięciodniowym urlopem okolicznościowym. Emil wracał do domu, by już nie wrócić na front, który się załamał.