Pogardziwszy strawą wśród poranka cieni,
na małą, czarną czynię brzemienne zakusy,
A w głowie myśl jedna nieśmiało się mieni,
Wypełnić Baśkę napojem, a zostawić fusy.
Znam ja mądrości świata, że mi śniadać trzeba
Lecz żądza bezlitośnie wzięła mnie w niewolę,
Odrzucam z rozmysłem chrupką pajdę chleba,
Za Orfeem, lecz z kawą, stąpać w ciemność wolę.
Gdyby wietrzyk swawolny uniósł moje ciało,
w błękit, zieleń i słońce, tam gdzie Eden prawie,
Musi*bym spożyła kołocz i kakao,
w towarzystwie trzech panów - śniadanie na trawie;)
Wiatrom jednak widać do mnie nie po drodze,
więc ni kęsa nie tknę wśród poranka cieni,
kto zaś w wolę mą wierzy, zawiedzie się srodze,
na próżno gadanie, z czarną my złączeni.
/swojana/
musi* - życzyłabym sobie, żeby było to staropolskie słowo oznaczające "pewnie"
I coś do kawy... rogaliki orzechowe (przepis mamy Maryli):
30 dag mąki tortowej
kostka masła
15 dag posiekanych orzechów włoskich
12 dag cukru pudru
łyżka gęstej śmietany (opcjonalnie)
cukier waniliowy
1 jajo prosto od kury
Do mąki tortowej wysypanej na stolnicy dodać twarde, pokrojone w kawałeczki masło i pozostałe składniki, Zagnieść na jednolitą masę. Włożyć na pół godziny do lodówki, a potem wyrabiać maleńkie rogaliki. Piec do zazłocenia (ok. 5 minut)w 180 stopniach Celsjusza. Nie przypalić!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz