/swojana/

czwartek, 30 lipca 2015

Z Listów Władzia do Marysi - intymnie...

Pogórz, 30.VII.1939.

    Najdroższa Marysiu, 
         O jak przyjemnie jest nam czasem Marysiu, jak miło czasem człowiekowi na świecie. Są chwile, że ciężko i smutne wydaje się życie - ale nie zawsze! Nasze młode lata same wskazują, że to co obecnie przezywamy, te wzajemne serdeczne uczucia jakie nas wiążą to już nie chwilowa, przemijająca złuda ale to coś większego, coś naprawdę pięknego, do prawdziwego szczęścia podobnego.
         Minął mój krótki urlop, minęły chwile, które sobie planowałem jako czas wyłącznie dla nas Maniu przeznaczony. I czy stało się wszystko według mej myśli? Tak Marysiu! Na pewno nigdy nie zapomnę tego ostatniego urlopu w wojsku, nie zapomnę tych naszych wzajemnych szczerych wyznań. Brak nam było może niejednokrotnie słów by powiedzieć sobie co serca nasze czuły - najwięcej jednak powiedziała mi twoja, zawsze tajemnicza i dlatego tym milsza i weselsza buzia.Gdy popatrzałem na Ciebie Maniu sumienie zda się mi  mówiło: To jest twoja najdroższa, jedyna istota na której nigdy się nie zawiedziesz która tylko twoje dobro ma na myśli" I napewno nie pomyliłem się Maryśko, nie - choćby inni inaczej myśleli!Bo prawdziwa miłość nigdy się nie może rozluźnić. Mówią niektórzy, ze człowiek tylko raz w życiu może kochać kogoś, kochać całą dusz bez zastrzeżeń - czy to prawda Marysiu? Możemy powiedzieć, że tak jest zawsze (a może Ty inaczej sądzisz? Znam Maniu ludzi, raczej jedna rodzinę, której się dobrze powodzi. On pracuje, zarabia jak na dzisiejsze stosunki bardzo dużo, mają tylko dwoje dzieci...ale właśnie te dwojga niewinnych dzieci! Pobrali się przed dwoma laty, ale nie związały ich nici miłości wzajemnej, pobrali się tylko, aby ułatwiać sobie życie. Bo ona mając lat 20 kochała, szalenie pokochała pewnego również młodego człowieka. On ją kochał jednak nieszczerze - nie dość na tym. Jego raczej kierowała względem niej zbyt płytka miłość, miłość, miłość przyziemna.Skończyło się na tym, że wkońcu zadrwił sobie z dziewczyny, porzucił i zapomniał. O nie - zapomnieć nie mógł, pozostała dziewczynka (dziś ma już 8 lat, której nie wyrzeknie się jako prawowity ojciec, która przypominać im będzie ich niecną przyjaźń). No, ale ona znalazła drugiego sobie oddanego przyjaciela, niestety wdowca. Czyż można tu było mówić o miłości. Najlepszy dowód, że gdy ostatnio u nas była, mówiła, że ma się dobrze, nic jej nie brakuje ale mimo to nie czuje się szczęśliwa, czasem opanuje ją jakaś nieokreślona tęsknota....i na tym się kończy.
        Maryśko, pozostań zawsze mi taka, jaka bez wątpienia jesteś mi teraz. Możesz mi zaufać bez najmniejszej obawy. Ja o Tobie nigdy nie zapomnę, bo Ciebie tylko kocham, bez Ciebie smutno było by mi na ziemi. Podczas zeszłego tygodnia rozmawialiśmy prawie każde przed połódnie z sobą  - ale mnie to już jak gdyby było mi za mało i cieszyłem się bardzo, ze mogłem iść po Ciebie, kiedy Ty wracałaś z pracy. Ale to wszystko trwało tylko parę dni. Gdy żegnałem się z Tobą było mi tak smutno jak jeszcze nigdy. Jeszcze raz potem zobaczyliśmy ale to już tak przelotnie - oddałem Ci tylko Twój pamiętnik....
       Dziś znów jestem przy swych zajęciach, które nie wydają mi się wcale ciężkie, bo gdy smutno mi,  wspomnę sobie o Ciebie, najdroższa moja Maniu, myśli moje są stale przy Tobie i jak błogo mi dlatego na duszy - o, nie masz napewno Marysiu wyobrażenia jak cieszy mnie życie!
        Przebywam obecnie Maniu nie w Cieszynie (choć adresuje się na Cieszyn) lecz bliżej Bielska w Pogórzu pod Skoczowem. Będę mógł tez częściej być teraz u Ciebie Maniu ale to nic nie szkodzi bym miał do Ciebie małą propozycję: czy mogłabyś mnie odwiedzić w niedzielę? Mogłabyś przyjechać albo pociągiem albo autobusem (autobus podjeżdża pod samą szkołę, gdzie jesteśmy) albo rowerem. Jeśli tym ostatnim to pojechałabyś razem z moim kuzynem Jankiem (dałbym mu zaraz znać). czas przyjazdu pozostawiam Maniu dla Ciebie zaś miejsce spotkania to najlepiej było by przy kościele w Grodźcu, gdzie chodzimy na mszę św. Odprawia się tam o 8 - godz i 10 - tej. Bylibyśmy tu więc Maniu na nabożeństwie a potem  - czas do własnej dyspozycji. A może nawet zabawilibyśmy się Maniu na dożynkach, które zapowiadają się bardzo okazale: maja to być dożynki z całego okręgu. czy będziesz mogła sprawić mi Maniu zadość swemi odwiedzinami?  Gdyby jednak trudno Ci  to było urzeczywistnić to nie martw się, że będę się na Ciebie gniewać, bo wiem, że nie uczyniłaś tego ze złej woli do mnie. Odpisz mi Maniu zaraz, zdecyduj się, a jeśli skorzystasz z mego zaproszenia to będę Ci niezmiernie wdzięczny...bo wierz mi Marysiu, że smutno mi bez Ciebie upływa niedziela. Jeśli przyjedziesz Maniu i i odpiszesz mi to Ci jeszcze raz w tym tygodniu podam dokładne wskazówki. Więc postaraj się Maryśko!
          A u Ciebie co nowego po moim odjeździe, czy tęsknisz choć troszkę za Twoim Władkiem. Maniu - pamiętaj, ze by tęsknić nie trzeba do tego koniecznie....czegoś romantycznego.
     Na tym kończę na dzisiej Marysiu, już dziś cieszę się, że znów się zobaczymy i dużo sobie opowiemy. Przyjm odemnie serdeczne pozdrowienia - mocny uścisk dłoni i "sto utęsknionych" całusów

Chowaj się zdrowo Marysiu
Twój nazawsze Władek

Pozdrowienia oraz szczere podziękowania za ostatnie przyjęcie dla rodziców.
[pisowania zgodna z oryginałem - przyp.swojana]











wtorek, 28 lipca 2015

Z listów Władzia do Mani - wspominki listopadowe...

Cieszyn 11.XI.1938r.

      "Kochana Maniu,
Za list i pozdrowienia bardzo Ci Maniu dziękuję. Dzień Wszystkich Świętych, który spędziłaś na pięknie udekorowanym  cmentarzu dziedzickim także i ja spędziłem miło, choć może myślami byłem  wśród swoich siostrzyczek, które aż trzy mamy spoczywające w gróbkach na cmentarz, wspominałem swych kolegów, z których jeden w zeszłym dopiero roku znalazł się w ojczyźnie umarłych, przed oczyma stanęła mi milutka postać Helki Góreckiej z którą spędzałem me dziecinne lata i tak wiele mi drogich osób stanęło żywo w mej wyobraźni, że [nieczytelny fragment na zgięciu listu - przyp.B.M]... uznałem potęgę(?) śmierci. 
Jak niezliczone groby żołnierskie zalegające rozległy cmentarz cieszyński przybrał kwiecisty obraz. Byliśmy po połódniu oddać cześć poległym w obronie ojczyzny - śpiewaliśmy (t.zn. chór naszej szkoły) wzruszającą melodię pieśni "W mogile ciemnej", ksiądz kapelan wygłosił podniosłe kazanie i trzy - minutowym milczeniem pożegnaliśmy swoich kolegów odeszłych w zaświaty".

  
[Śpiewnik strzelecki szkoły junaka: dla organizacyj przysposobienia wojskowego]

W mogile ciemnej

W mogile ciemnej śpisz na wieki,
Wieczny sen zamknął twe powieki,
Więc Cię nam trzeba żegnać łzą,
Bo uleciałeś w kraj daleki
Za tobą bracia modły dziś ślą!
Na krótki czas, na krótki,
Ach żegnaj nam, ach żegnaj,
Bo i tam Bóg powoła, powoła nas!
Na krótki czas, ach, żegnaj nam
Bo i nas Bóg powoła, ach tam!
Przed Boski tron ślemy modły
Za Tobą, ślemy wieczny,
Wieczny pokój niech ci da
A że okryłeś nam serca żałobą,
Świadczy o tem łza, ach ta łza!
"A dziś? Dziś obchodziliśmy radosną uroczystość 20 - lecia Niepodl.Polski, połączoną z żywiołową manifestację na uczczenie ziemi Zaodrzańskiej, która przed kilkoma zaledwie tygodniami powróciła na łono swej macierzy. Mówię Ci Maniu tak wielkiej i pięknej uroczystości dawno już nie widziałem. Już od tygodnia przygotowywaliśmy się do defilady, która w dniu dzisiejszym zamieniła się w potężną rewię wojska. Muszę Ci się pochwalić, że nasz Kurs godnie się (według opinii naszych przełożonych) w defiladzie zaprezentował. Defilada miała charakter tym wznioślejszy, że odbierał ją sam prezydent wraz z najwyższymi dostojnikami Polski. Nic też dziwnego, ze gromkim okrzykom publiczności nie było końca (może słyszałaś coś przez radio). Mnie najbardziej zaimponowały orkiestry wojskowe, które kolejno zmieniały miejsce przed trybuną. Energiczny i równy krok piechoty z podniesionymi na karabinach bagnetami, szybko lotna kawaleria przy dźwiękach pochopnej muzyki wojskowej przesunęła się przed trybuną jak widmo... i znikło? Takich momentów nie zapomina się prędko.
       A Ty brałaś na defiladzie udział? Lecz przeszedł 11 - listopad, przeszło nasze święto i znów trzeba zabrać się normalnych, codziennych zajęć.Jednak już teraz oczekujemy nowej uroczystości, uroczystości dotyczącej wyłącznie naszej szkoły, zbliża się bowiem dzień przysięgi, która na podchorążówce ma szczególnie podniosły charakter. Już teraz jednym z najaktualniejszych tematów rozmów jest właśnie 29-listopad, przysięga, defilada, obiad wraz z zaproszonymi gośćmi, później akademia no i zabawa towarzyska. Pyszny program Maniu, prawda?To jednak nie wszystko, na co się już dziś cieszymy.Najważniejsze jest bowiem to, że z dniem przysięgi kończy się nasz upośledzony okres rekrucki, z dniem przysięgi przestajemy być już więźniami koszar, gdyż będziemy mieli wolne wyjście na miasto a nawet do domu przyjechać... i z Tobą się Maniu będę mógł zobaczyć.Nie dziwisz się więc, że oczekiwanie przysięgi ma uzasadnione przyczyny. 
       No ale jeszcze dwa tygodnie!...
I co Ci Maniu jeszcze mam napisać?Moze to, że mam często piękny (oryg.pis. - B.M) sny. Nieraz znajduję się w domu wśród najbliższych, czasem jestem w kościele i kancelarii parafialnej,  najczęściej jednak bawię wśród swych kolegów i koleżanek. Jedno mnie bardzo dziwi, że nie ma prawie nocy, by coś z tego gatunku się nie śniło... zresztą cieszy mnie to bardzo.Przed dwoma dniami rozmawiałem z Tobą Maniu i wiesz co? w czasie najżywszej rozmowy zatrąbił trębacz pobudkę... - by to chyba cholera wzięła a trębacza piorun trzasnął - pomyślałem i ciężko powstałem z łóżka.
     Lecz o jednym był bym zapomniał - o tym zagadkowym koledze z poczty. Zdaje mi się Maniu, że ten kolega to jakiś bęcwał z pierwszej klasy, o którym ja przynajmniej nie wiem a który w bezczelny sposób chciał Cię podchwycić w rozmowie.Pytałem się Władka Maśki, czy przypadkiem nie zna kogoś  "z naszych", co dostał posadę na poczcie - odpowiedział mi, ze pracuje tam jeden z naszego gimnazjum, ale ten nie zdał jeszcze nigdzie matury a co do mnie, to miałem bardzo mało z nim styczności. Zresztą ten (Biedroński) gdyby to był to rzeczywiście dziwo - bo gdzież taka flegma i niedorajda mógłby do panny tak mile i czułostkowo podchodzić. No ale w każdym razie Ty Maniu z ta handlową go nabrałaś (Ty Maniu jednak umiesz na poczekaniu z "cyganić") - pamiętasz jak raz mnie coś podobnego od Ciebie spotkało! Nie myśl, że biorę Ci to za złe, przeciwnie cieszę się, że wiesz kiedy, jak i co można a co nie można.-

         Kończąc swój nieudany list (pod wpływem dźwięku w uszach z minionej defilady zasyłam Ci i Twym najbliższym wiele serdeczności.
        Bądź zdrowa i napisz Maniu zdrowy t.zn. długi list, bo głupio mi jakoś, gdy nic od Ciebie się nie dowiaduję. Bywaj! Twój "niezapom. kolega WPa
Maniu! jeśli masz jakieś zdjęcia to podaruj mi, staraj się, dobrze? "



PASZKOWIE:
EWA( z domu  Donocik, córka Jerzego i Jadwigi zd.Kieloch))  +   FRANCISZEK(syn Mateusza i Teresy)
*córka nn     *córka nn    *córka nn     * Henryk      *Jan    *Władysław (ż. Maria zd.Francuz)  *Bronisława
**Zygmunt **Mieczysław **Maria (m.Leszek Kieloch) **Stanisław** Krzysztof
***Dorota *** Barbara (m.Michał)
 ****Jan ****Jagoda

niedziela, 26 lipca 2015

Z listów Władzia do Marysi - w przededniu wojny

Listy związane złotym sznurkiem, z plastikową, czerwoną różą zatkniętą mimochodem...





Miłość rozkwitająca u progu II wojny światowej, naturalne pragnienie, by Ukochana znała nie tylko tęsknoty rozpalonego serca, ale i każdy, najdrobniejszy nawet szczegół życia Ukochanego...
Dzięki spotkaniu dwojga ludzi możemy poznać świat z perspektywy zwykłego człowieka, bystrego obserwatora aktualnej sytuacji społeczno - politycznej, przybliżającego nam realia w przededniu straszliwej pożogi, w listach do Ukochanej...


 Cieszyn 3 maja 1939.
Najdroższa Marysiu!! 

     Przed chwilą dopiero wróciliśmy z defilady trzecio-majowej to też miło mi będzie pisać do Ciebie Marysiu, by opowiedzieć Ci w kilku słowach o dzisiejszej uroczystości w Cieszynie. Szkoda że nie byłaś tu sama by zobaczyć a mówię Ci, że było co oglądać. Z rana nie zapowiadało się ładnie - padał deszcz, chwilami zamieniając się w ulewę. Koło godziny 10 jednak chmury zaczęły się jakoś rozstępować, ukazało się słońce, ukazała się cała przyroda majowa, zwiastując wielkie święto Polaków.

   Przy dźwiękach hymnu narodowego wyprowadza podchorążówka jako kompania chorągwiana chorągiew 4P.9P. Następuje powitanie a potem odmarsz do kościoła parafialnego na mszę św. Przed kościołem następuje raport, formowanie w dwószereg i  tak z bronią u nogi słuchamy rozpoczynającego się nabożeństwa. Po chwili z wieży kościelnej sygnał zapowiadawczy - to Ewangelia na stopniach ołtarza - a przed kościołem komenda:
"Baczność - na ramię broń - prezentuj broń!" I podobnie przy podniesieniu a potem błogosławieństwie. Żywiołowa pieśń "Boże coś Polskę" kończy uroczystość kościelną. Formujemy czwórki i ruszamy na miejsce na miejsce zbiórki wojska biorącego udział w defiladzie.
        Ulica Marszałka Piłsudskiego, biegnąca z Cieszyna Zachodniego poprzez Olzę do Cieszyna Wschodniego jest udekorowana w flagi państwowe, zobydwóch stron zalegają ulice  niezliczone tłumy młodzieży i starszych. Zaś w połowie drogi wstawiona jest trybuna, z której za chwilę będzie odbierał defiladę dowódca pułku wraz z przedstawicielami władz cywilnych. Pod trybuną wstawia się orkiestra bo już za kilka minut ruszy potężny pochód...

          Żałuję, że nie mogłem widzieć wszystkiego, bo trza było stanąć do szeregu. Jeszcze chwilę czekaliśmy aż wreszcie sygnał trąbką: To znak do wyruszenia. Z dala już doszedł nas odgłos orkiestry... potem już dostosowujemy krok do muzyki...i już jesteśmy 30 m. od trybuny. Aż ciarki przeszły po ciele, gdy padła komenda: "Baczność - defilada w prawo!" Trzeba przyznać, ze bractwo dołożyło się na ile tylko było stać no i kompania nasza, rozpoczynająca pochód wojsk została powitana hucznemi oklaskami widzów.
            Ale wszystko trwało zaledwie kilka minut. Minęliśmy trybunę i dalej już swobodnym krokiem pospieszyliśmy w stronę...koszar. 
            Muszę Ci się Marysiu pochwalić, że otrzymaliśmy pochwałę za ładne defilowanie i na to konto mieliśmy wolne potem aż do wieczora 9 -godz. Także akademia, którą urządzaliśmy udała się - szczefgólnie nasz chór podchorążacki godnie się spisał swoim polonezem Chopina.
                


Ale czy zainteresowałem Cię Maniu naszą uroczystością? Wątpię - mimo to jednak opisałem Ci ją, bo to był może jeden dzień w wojsku, który będę długo pamiętał.
                 Nadszedł teraz piękny miesiąc maj , którym jesteś pewnie Maryśko zachwycona. Codziennie możesz chodzić na majówkę i przy tej sposobności odrywasz się na chwilkę od jednostannej, bez żadnego urozmaicenia pracy. Wiem, jak to przyjemnie było! Z wieży kościelnej  pewnie rozlega się i w tym roku pieśń Marii, która jakby zwołuje wszystkich do oddania hołdu swej opiekunce.  Marysiu - bądź dumna ze swego imienia bo to imię wszędzie będzie Ci osłodą i będzie twoim celem życiowym.
          I rozrzewniłaś mnie Marysiu gdy wspomniałaś mi w ostatnim liście o naszych spacerach po nabożeństwie majowym. Miło nam było przebywać z sobą, razem podziwialiśmy majowa naturę, wolni od wszystkich trosk i kłopotów.W tym roku nie możemy razem się cieszyć bo jesteśmy zdala od siebie. Ale gdyby nie to, może bylibyśmy jeszcze więcej z sobą związani niż dawniej - a dlaczego? zgadnij? A jak będzie w przyszły maj Marysiu? Bóg da, to wszystko pójdzie po naszej myśli lecz jeśli czasy będą ciągle tak naprężone jak obecnie. Słuchałaś  pewnie ostatnią mowę naszego sąsiada zachodniego, który w sposób zbyt brutalny omówił swe stanowisko względem Polski. Sadził zaiste iż swoja mową nastraszy serca Polaków a Ci z lękiem będą spełniać jego żądania.Lecz pomylił się - ni jeżeli zechciałoby mu sie urzeczywistnić swe zdecydowane powzięcie: "Danzig ...Deutschland sein" to czeka go to, co, co już nieraz Niemcy od Polaków w czasie dziejów otrzymali.  Hitler chce być pionierem pokoju w Europie a jest może jedynem czynnikiem, który powoduje ciągłe wichrzenie i grozę wojny wśród narodów. Zapomina o tym, że tacy jak on istnieli już w historii świata ale żaden z nich nie dopiął celu, bo na krzywdzie innych nie można budować własnej potęgi.
              Miejmy jednak nadzieję, ze ta "wojna dyplomatyczna" która się obecnie toczy uspokoi się, może dyplomaci zrozumieją, że wojna dzisiaj to upadek Europy pod każdym względem.
                 Skończyłem pisanie  trochę nie na nasz gust bo cóż my mamy myśleć o takich rzeczach lecz i o tym nie trzeba zapominać. Żegnaj moja Maniu.
Władek


Maniu - może zobaczymy się w którąś niedzielę w maju bo już niezadługo wyjeżdżamy na obozy.
[zgodne z oryginalna pisownia - B.M]