/swojana/

sobota, 3 kwietnia 2021

 



Fraszka na zająca

Choć trawa wciąż niezielona,
a wiosna niezbyt gorąca, 
pragnienie mnie dopadło,
by wcielić się w zająca.
Zając wszak, jak wiadomo
zęby radośnie suszy,
więc robię ochoczo to samo,
i dziarsko wystawiam uszy.
Chciałabym kicać jak zając,
przewyższać baranki - chmury,
lekko opadać na ziemię,
zaliczać wszystkie dziury.
Marchewkę chrupać radośnie
bez strachu przed zęba niebytem
i przypatrywać się wiośnie ,
być życiem i rozkwitem.


/swojana/

środa, 18 marca 2020

Urodziny

Nie przypuszczałam, że urodziny będę spędzać tak jak dziś - w czterech ścianach, łupiąc dziadkiem do orzechów trudno rozłupywalne orzechy. I żywym słowem staje się powiedzenie "twardy jak orzech do zgryzienia" i w sensie technicznym (bo z mozołem łupię) i w sensie ludzkim, bo wokół szaleje epidemia, Wokół cisza. Kamienica jakby wymarła. Za oknem słychać ptaki, które śpiewają jak zawsze wiosną - wzruszająco i lekko, To one wyśpiewują mi "Sto lat":) Dopiero, gdy człowiekowi zostaje tyle zabrane, zaczyna doceniać to co miał: swobodę życia, wolność, możliwości wyboru. I niby jakieś możliwości wyboru są, ale niespodziewanie ograniczone. Jestem zaskoczona. To dla mnie szkoła. I czy aż tyle mi zabrano? Nadal mam komfort. Dach nad głową, jedzenie, kontakt z bliskimi, rower pod domem, na którym mogę pojechać na krótką wycieczkę w odludne miejsca. Jak to się miało do komfortu naszych rodzin w czasie wojny? Nijak. 
Moim życzeniem urodzinowym  jest zdrowie wszystkich bliskich. Byśmy przetrwali i wrócili do bezpiecznej rzeczywistości. Innym, których nie znam, też życzę wszystkiego dobrego. Światu.
I Dance Szwajnoch.

niedziela, 8 grudnia 2019

piątek, 16 marca 2018

Kartki z podróży - "Stajesz się zawsze odpowiedzialny za to, co oswoiłeś"/Antoin De Saint Exuperi/

Park. Biało i mroźno. Staruszek stoi w głębokim śniegu i dopinguje swojego małego pieska, który podejmuje nieporadne próby pokonania białej przeszkody: - Dasz radę! Spróbuj jeszcze raz! Na pewno dasz radę! Jeszcze raz! Jestem tu z Tobą!

Widziałam przebiegając parkiem.

wtorek, 16 stycznia 2018

Spotkania Kielochów (święto kuzynów - inwokacja)

Inwokacja (łac. invocatio – wezwanie) – rozbudowana apostrofa otwierająca utwór literacki, zazwyczaj poemat epicki, w której zwykle autor zwraca się do muzy, bóstwa lub duchowego patrona z prośbą o natchnienie, pomoc w tworzeniu dzieła.




Początki tej wielkiej kuzynowskiej miłości sięgają 1965 r. Niektórzy z nas jeszcze wtedy byli w planach, ale inni ochoczo wydostawali się na świat. Z nostalgią można wspominać czasy nieskażone mediami, gdzie mogliśmy rozwijać nasze bardzo udane więzi biegając po łąkach, polach, osiedlach, spotykając się na korytarzu podstawówki i w czasie wspaniałych wakacji, które często organizowali nam rodzice - Groń, górskie rajdy, biwakowanie...








Teraz może jesteśmy już inni, nie myślę wyłącznie o fizyczności, latach (biedna Danasia:/), ale i o doświadczeniach, które zmieniły nas w zapisaną księgę, z której nic już nie da się wytrzeć. Wydawałoby się, że różne drogi życia mogą nas odmienić na tyle, że nie znajdziemy już porozumienia. Okazuje się, że wręcz przeciwnie. Na zdjęciu brakuje A.Szw., Gr.Szw. i D.Szu. Pozostali są w komplecie.




28 kwietnia zaplanowaliśmy Święto Kuzynów w roku 2018. I tak do końca świata i o jeden dzień dłużej:)










wtorek, 18 kwietnia 2017

Kartki z podróży - Dezorientacja

Pociąg toczył się nocą z imponująca prędkością w kierunku północnym. Święta Wielkanocne minęły. Szczęśliwie przydzielono nam wagony pierwszej klasy, które udawały wagony drugiej. Udało się więc rozłożyć wspaniałe łóżko, na którym spoczął z rozkoszą umęczony życiem, kręgosłup. Sen nadszedł szybko, choć trzeba było ubrać się we wszystko, co było w posiadaniu pasażera, bo ziąb właził, panoszył się i wypełniał wszystkie zakamarki chudego (żharcik) ciała. Kolej tak już ma, że gdy zimno, to wyłącza ogrzewanie. Jedyna taka na świecie. O świcie, gdy gwałtowne szarpnięcie wagonów przebudziło mnie, śniącą wspaniale, o czym dokładnie, trudno już powiedzieć, zerwałam się i na wpół ślepym wejrzeniem omiotłam wagon i zapragnęłam dowiedzieć się, jaki to etap podróży:
-Janek, gdzie my jesteśmy??? Co to za stacja???!
-Bydgoszcz - odparł Janek 
-Jak to Bydgoszcz, cholera???! Jaka Bydgoszcz! To całą noc jedziemy, a ty mówisz, że Bydgoszcz??? - zaczęłam wołać czując pewien rodzaj paniki, który osadzony był w jakiejś mglistej otchłani
-No tak, Bydgoszcz - zdziwił się Janek 
Dopiero teraz uświadomiłam  sobie, że ja już wracam z południa na północ, a wydawało mi się w tym mrocznym półśnie, że dopiero wybieram się na Święta, a pociąg dziwnie krąży i nie zmienia położenia na mapie. Zmieniają się tylko pory: noc-dzień, dzień-noc.
Dezorientacja - po raz pierwszy doświadczyłam jej w tak idealnej postaci:) Chyba trzasnę definicję na wikipedię:)