/swojana/

niedziela, 7 października 2012

Wichry wojny - Emil w cesarskiej armii

      Nadszedł rok 1914. Emil ukończył właśnie szkołę wydziałową   i zapisał się do seminarium nauczycielskiego w  Białej. Niestety wybuchła wojna i szkołę zamieniono na szpital dla żołnierzy, a lekcje zawieszono. Nie zamierzał jednak marnować swojego czasu, dlatego zaczął pobierać indywidualne lekcje skrzypiec, biologii i historii u nauczyciela Ferenca, który w zasadniczy sposób zmienił, a w gruncie rzeczy, ukształtował, światopogląd młodzieńca. Emil nie zastanawiał się dotąd nad swoją przynależnością narodową. Wychowany pod zaborami uznawał taki stan rzeczy za normalny. Nie przyszło mu do głowy, żeby buntować się przeciw zastanej rzeczywistości, a funkcjonowanie w panującym systemie nie wydawało mu się uciążliwe. I oto ktoś mówi mu o niepodległej Polsce. O tym, że tworzenie legionów u boku Austrii to zgubny pomysł wspierający siły wroga. Zdziwienie Emila nie było czymś nienaturalnym. Starsi ludzie z sentymentem wręcz wspominali panowanie Franciszka Józefa, które kojarzyli dostatkiem, stabilizacją, "krainą mlekiem i miodem płynącą". Życie pod obcym panowaniem, codzienność, narodziny i śmierć, to wszystko zlało się w jedno. Potrzeba było osoby z innego kręgu, z innego miejsca, która uświadomiła młodemu mężczyźnie, kim jest tak naprawdę, a słowo Polska nie jest tylko pojęciem, abstrakcyjnym. 
       Narodził się Emil - patriota.
Na początku 1915 roku działania wojenne przesunęły się, toteż wznowiono zajęcia w seminarium nauczycielskim. Wiedza, którą dysponował, pozwoliła mu na rozpoczęcie nauki od kursu drugiego, na którym studiowało siedem osób. Był w tym gronie prymusem. Rodzice pogodzili się z decyzją Emila i zrezygnowali z własnych aspiracji zmierzających do uczynienia z niego dziedzica na gospodarstwie na Piasta.
     11 listopada 1916 roku ( właśnie uświadomiłam sobie, że wtedy 11 listopada był jeszcze dniem zupełnie obojętnym!) Emil został powołany do wojska austriackiego  jako osoba pełnoletnia. Dostał się do setnego pułku pospolitego ruszenia w Cieszynie. W kilka miesięcy później przewieziono go do Frysztat na Śląsku Cieszyńskim, a potem do Piotrkowa w Królestwie Polskim.

Karta pocztowa wysłana przez Franka Kielocha do brata Emila przebywającego w Piotrkowie w wojsku austro- węgierskim (maj 1916)



" Lipnik 18/V 1916
Drogi Emilku!

Serdecznie Ci dziękuję za karteczkę.Cieszy mnie bardzo żeś nie zapomniał o nas w szkole.
W szkole nic nowego! Pod "Czrnym Orłem" dobrze poszło. Bardzo nam klaskano musieliśmy raz drugi zagrać to samo.
W niedzielę 21/V mamy znów grać w "Óchrance" W Białej tego przeglądy, do którego L.Kieloch (Ludwik Kieloch z Jasienicy?- przyp.swojana)  pójdzie, jeszcze nie było. Baw się jako ja Tobie życzę. Ściska Cię Twój kochający Cię 
Franek

 Komfort jazdy w zatłoczonym pociągu towarowym pozostawiał wiele do życzenia. Chłopak miał ze sobą tylko najbardziej osobiste przedmioty: mydło, szczoteczkę do zębów i do butów. Podróż trwała długo, toteż przemókł do szpiku kości. Na miejscu przydzielono mu rekrucki mundur i miejsce na pryczach, które ciągnęły się pod ścianami baraków. Zachwycił się austriackim porządkiem i schludnością: "O czystość ubrania, to znaczy bucików, później także broni, gdy jej dostarczono żołnierzom, dbano starannie. Mundur musiałem nieraz szczotką i mydłem myć, by usunąć z niego plamy"(E.K)
Wszystkie listy, które wysyłał do domu były skrupulatnie cenzurowane. Główną myślą, która kołatała się po głowie Emilka było szczęśliwe przetrwanie wojny, nie zamierzał się w ogóle narażać dla cesarza. Postawa taka pozwoliła mu prawdopodobnie wybrnąć zwycięsko ze wszystkich opresji. Sprytnym posunięciem było wysłanie do dowództwa austriackiego pisma, w którym prosił o uznanie faktu, że do wojska wstąpił dobrowolnie w charakterze jednorocznego aspiranta. Dostarczył też świadectwo ukończenia III kursu seminarium nauczycielskiego, który zaliczył biorąc miesięczne urlopy. Dowództwo uwzględniło jego prośbę i w czerwcu 1916 roku przeniesiono go jako kandydata na nauczyciela do pułku cieszyńskiego obrony krajowej (Langwehr Infanterie Regiment). Szczęśliwie spotkał tu kilku znajomych. W bardzo krótkim czasie przerzucono go do Opawy, gdzie uczył się w szkole oficerskiej. 21 września 1916 awansował na starszego żołnierza, a potem służył w Morawskiej Ostrawie w oddziale rekonwalescentów. Tutaj właśnie zetknął się z Gustawem Morcinkiem. 31 października został kapralem, co spowodowało wysłanie go na front z 25 "marszkompanią".Tak pisał do swojego ojca Pawła:

"M.Ostrawie 1 XI 1916
Kochani!

Wczoraj widziałem się z ks.Józefem i ks. Ludwikiem (wujowie Emila - przyp.swojana). Kiedy wyjadę, nie wiem, ale w każdej chwili może nadejść telegram. Awansowałem na kaprala(Tit Karporal). Bedę się starał Was uwiadomić, gdybym przejeżdżał przez Dziedzice. 
Do widzenia
Emil"


Awers karty pocztowej, którą Emil wysłał do rodziców (rodzimy kapral klęczy jako pierwszy z prawej)
       Pierwszą noc spędzili w wiejskiej chacie w Chałowicach. Mieszkała w niej polska rodzina. Emil zapamiętał tylko słomiane strzechy. Kilkakrotnie korzystał jeszcze z noclegów u prostych ludzi.
Emil pierwszy z prawej. Zdjęcie z frontu. Źródło?
           W styczniu 1917 roku trafił na frot nad Styrem (pod Beresteczkiem), gdzie służył w 7 kompanii. Stłoczono ich w rowach strzeleckich. Tam przeżył ostrzał artyleryjski Rosjan. Co zrobił pod ostrzałem wroga? Nie, nie położył się do rowu.  Śnieg był zbyt zimny, więc wstał! Śmierć zaglądała mu w oczy, ale czy to było istotne w obliczu dyskomfortu, jaki odczułby leżąc w śniegu? Cały Emil:)
       I wojna była dość specyficzna  - nie do końca wiadomo było kto ma się z kim bić. Kiedy wystawiano rosyjskie i austriackie czujki, znajdowały się one tak blisko siebie, że przeciwnicy po prostu rozmawiali ze sobą. Wymieniono parę fikcyjnych strzałów, ale nikomu nic się nie stało. Oczywiście były to obserwacje Emila. Wiadomo przecież, że wojna w innych miejscach frontu zabierała tysiące istnień. 
       Oddziały frontowe rozciągały się wśród podmokłych gdzie Austriacy byli oskrzydleni. Do obowiązków Emila należało informowanie telefonistów o miejscu ostrzału rowów, nadzorowanie czujek w nocy i dowodzenie patrolem. Na froncie wiodło mu się nieźle - był dobrze odżywiony. Co pewien czas koledzy wracający z urlopów przywozili mu paczki z domu.
          26 X 1917 roku podczas swojego urlopu zdołał zdać egzamin dojrzałości w Prywatnym Seminarium Nauczycielskim w Białej. Stanął przed komisją w mundurze austriackiego kaprala. Niestety wyniki egzaminu nie były zgodne z jego aspiracjami i możliwościami, choć dostał tylko dwie oceny dostateczne - z metodyki i ćwiczeń praktycznych, natomiast oceny dobre z pozostałych przedmiotów. Dzięki świadectwu maturalnemu uzyskał prawo do odbywania służby jednorocznej, o co od samego początku się starał. 
         W kwietniu 1918 roku wraz z 31 pułkiem strzelców wywieziono go przez Węgry do Włoch: "Śmieszyły nas żołnierzy  węgierskie robotnice folwarczne, które skierowały na nas przejeżdżających gołe tyłki, w taki sposób nas witały" (E.K)
Zdjęcie ze zbiorów dziadka - kuchnia polowa (31 regiment - ostatni pułk, w którym służył Emil)
Cóż, patriotyzm przybiera przecież różne postacie;) Za co miały kochać austriackich żołnierzy?
          Ostatecznie Emil trafił do Pordenone. Oddziały zaczęły się przygotowywać do bardzo szeroko zakrojonej akcji zbrojnej - trzynastej ofensywy nad Piavą. Szkolono żołnierzy do używania gazów bojowych: iperytu, chlorpikryny i gazu duszącego. Szczęściarz Emil trafił w tym czasie na kurs szablowych szarż do Fraelacco i Tricessemo właśnie wtedy, gdy zaczęły się właściwe działania frontowe. Niemcy i Austriacy atakowali pozycje włoskie i po początkowym sukcesie zostali rozbici w drzazgi w kontrofensywie wroga. 
      Otrzymał też powiadomienie o śmierci Malki (Amalii), swojej siostry, co wiązało się z kilkudziesięciodniowym urlopem okolicznościowym. Emil wracał do domu, by już nie wrócić na front, który się załamał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz