Sen o Alhambrze
(w trakcie czytania tekstu zalecana jest ścieżka melodyczna:)
W półmroku ogrodów Alhambry, cień panny lekko przemyka,
wilgocią kropelek znad Darro wiatr sploty jej włosów dotyka,
w tańcu nieśmiałym opływa kształt zwiewny, ulotny jak chwila,
a panna drżąca upałem, na skrzydłach się wznosi motyla.
W dłoń owoc soczysty uchwyci, ku ustom pełnym uniesie,
sokiem słodkim jak miłość zanurzy się w błogim bezkresie,
w krysztale wody ostudzi przyszłe, nieznane jej troski,
zapachem kwiatów osłodzi nieodwracalny plan boski.
Dziedzińcem Lwów rześko stąpa, pod nieruchomym ich wzrokiem,
niebaczna lwiej surowości, beztroskim, lecz pewnym krokiem,
Cyprysy w zielonych sukienkach otoczyć ją pragną opieką,
lecz panna szybsza niż tchnienie już stopy chłodzi nad rzeką.
W mandarynkowym gaju, w cykad zalotnym graniu
wśród hurys ponętnych błądzi, marząc o sennym spotkaniu.
Ridwan skrzydlaty otwiera bram rajskich leniwe podwoje,
za chwilę wśród kwiecia Dżannahu łyk wina zaczerpnie dwoje.
Oto nadchodzi ghazi, dzban ciężki zarzuca na ramię,
Czy panna wysączy z Nim tokaj? Czy z Nim w ogrodach zostanie?
Czy raczyć się będą złociście, źródłem, co z Lidla wszak bije?
Czy myśli z czułością się splotą? Sen dalsze rozkosze okryje...;)
/swojana by night/
Wyobraźnia nie zna granic, sny dają wolność, a swojana pędzi po autostradzie nieograniczana znakami "STOP-u" :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz