/swojana/

niedziela, 8 grudnia 2013



Ksawery 


Nie wiem, czy wyznać, raz dwa trzy cztery,
Bo może przyznać mi nie wypada,
Spotkał się ze mną pewien Ksawery,
Od stóp do głowy ciało me badał
A przy tym gadał

Miętolił z werwą,  wył i podrzucał,
Dziki, gwałtowny, nieujarzmiony,
W pozornej ciszy na śniegu kucał
To bezlitośnie smagał perony
Gość nawiedzony

Kurzył i dmuchał, jak paw się puszył,
Światu pokazać chciał męską grację,
Gdy tylko pociąg z peronu ruszył..
Zerwał "a" trakcję
Takie atrakcje

Zanim zawitał,  już wszystkie stacje
Głosiły: facet to zjawiskowy
I założyły ogromną frakcję,
Zbudować chciały schron atomowy,
Baranie głowy

Ksawery Orkan jeszcze całusa
Posłał czułego na pożegnanie,
Gdzieś w otchłań nieba szybko dał susa,
Pozostawiając  mnie w dziwnym stanie
Jak po orkanie

I tylko słowa krążą jak ptaki,
co z gniazda myśli wyszły niezdarnie:
Miał być Ksawery nie byle jaki,
tymczasem chłopak dmuchał niezdarnie
Marnie, oj marnie



ż znaczy sława, piar nienaganny,
Która wyprzedza człeka o krok,
Na Ksawerego czekały panny,
Teraz zapomną nim minie rok…
W bok skok…

                                                         /swojana/
























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz