Wentka jest skromną, cichą, niepozorną Logopedką. Pojawia się z rzadka i zdaje się być cichociemna, ale gdy uderza..to z pełną mocą! W czerwcu zostawiła na progu mego domu kosz kaszubskich truskawek, które zbierała o świcie na kaszubskim polu. Podkreślam regionalny aspekt tego wydarzenia, ponieważ każda nacja ma swoje walory. Ja, jako Ślązaczka (Cesaroczka), mogę pochwalić się kluskami śląskimi i dziurką (hi, hi), a Wentka (nawiasem mówiąc ona już wyszła za mąż i tylko tradycyjnie pozostała Wentką:) właśnie soczystą truskawką. Co by nie mówić, Wentka w ogóle lubi obdarowywać, a czyni to tak niepozornie, że człowiek się nawet nie obejrzy, a jest posiadaczem i kosza, i owocu:) Z serca więc Dziewczynce dziękuję, bo jest ona bardzo dobrą Kaszubką.
Zresztą"Ślązak, Kaszub dwa bratanki...la, la, la...":)
A z soczystych owoców, które znalazłam na progu i zamroziłam, powstał teraz sernik. Tym razem wersja z galaretką z truskawek(wczesniej była z jagód, a potem z malin). Cóż...no, pyszny!!! (jesli kto chciałby przepis, odsyłam do postu:
jagodowy smak lata)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz