Lanckoronę pokochałam, zanim...cokolwiek ujrzały oczy...
Mam w sobie jej kawałeczek, noszę w ciele molekuły identyczne z molekułami jej wielu mieszkańców..., jest zapisana w mojej duszy - chroniony, tajemniczy, bezcenny ogród, porusza zmysły sprawiając,że wciąż bardziej jej chcę...
O Lanckorona...
Na stoku góry, jak gniazdo
-Słońcem wymoszczone
Pośród fioletów i zieleni
Mieścino, snem znużona błogim
Wiosną, kiedy wiatr
Z wiśniowych sadów płatki sypie, goni
Tak - milion za milionem
W twoją i prosto w moją twarz
O Lanckorona...
-Kamieni twoich podcieni śniedź
-Ułomki ruin
-Rynek
Ulic...(powiedzmy, że uliczek) sześć?
Miasteczko ze snu przydarzone
Wstrzymuję oddech
Widząc Cię...
W dalekich i złowrogich stronach
-Sporzenia Obcych kiedy niosą
Sercu, z wprawą zamierzoną
Obojętność
Chłód
Ty jak pieszczota u mych powiek
Trwaj-
Anioła Łagodności ręką znów
- Mnie przeznaczona
Przygarnij, osłoń w taki czas...
Na złotym zjaw się spadochronie
- w bukietach, w blaskach, w woniach
W majowych feretronach
Ponad Beskidy uniesiona
Śnij mi się, Lanckorono
-Śnij mi się wtedy tak...
/Leszek Długosz/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz