/swojana/

czwartek, 5 kwietnia 2012

Na Wielki Czwartek


Rannym świtem, w złotym słonku, w Czwartek zwany Wielkim,
Bachna kroczy, bez zadyszki, do miejskiej kolejki.
Czasu mało, kręte dróżki, stukot kół na torach,
lecz dziewoja nie przyspiesza, może jest dziś chora?
Może giez, nie przymierzając, ugryzł ja w półtuszę
lebo* inny jaki owad, ukąsił jej duszę?
Może lewą nogą wstała, słysząc ptasząt śpiewy,
prawa noga gdzieś została, niemożliwe biegi?
Zdarzyć się też pewnie mogło, w ten cudny poranek,
że niewinność gdzieś podziała, teraz drży, gdzie wianek?
Mnóstwo przyczyn, pełno przeszkód, niespodziane zwroty,
prawda za to prozaiczna - nie chce do roboty!!! 



    /swojana/

*lebo- regionalizm cieszyński (znaczy: albo, lub)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz