/swojana/

wtorek, 22 listopada 2011

Dlaczego miała takie smutne oczy?



          Tuż po nowym roku 1929 roku w domu Kielochów zapanował wielki ruch. Rodzice Emila przygotowywali przyjęcie weselne  na około  40 osób. Emilowi marzyło się jeszcze, by ugościć całe grono nauczycielskie ze Szkoły Powszechnej w Dziedzicach, ale tych planów nie udało się zrealizować. Póki co wypiekano placki, chleby i mięsa, a młodzi Hela i Emil , odwiedzali najbliższych. W dniu Szczepana Męczennika udali się do Zabrzega do rodziny Wrzołów. 
-Powiedzcie mi, Wuju, jak należy zachowywać się podczas ceremonii ślubnej...bo młodym panem nigdy nie byłem?  - zapytał Emil księdza Ludwika Wrzoła, brata swojej matki
- W tej sprawie obowiązują trzy zasady - odpowiedział  z pozorna powagą wuj Ludwik - Po pierwsze: gdzie inny stoi, tam ty nie stój! Po drugie: Tam stój, gdzie nikt nie stoi! Po trzecie: Gdziekolwiek staniesz, zrobisz dobrze!
             Jeszcze tego samego dnia narzeczeni kupili obrączki. Emil prosił, by Hela zadecydowała, które są według niej najodpowiedniejsze, ale ona odmówiła. Uznał to za przejaw kompleksów wynikających z jej niskiego statusu materialnego.
         Od samego początku rodzice niezbyt przychylnie odnosili się do wyboru dokonanego przez synów - Emila i  Franka. Ich przyszłe zony były zwyczajnie biedne...W końcu jednak zaakceptowali ten wybór, a matka  powiedziała nawet:
- Franek ma tę kość wysadzoną, nie wiadomo, czy by go tak łatwo która dziewczyna prócz Anieli, chciała. Potrzebuje opieki - Franek jako kilkunastoletni chłopak spadł z gruszy, upadł na pnie i nadwyrężył sobie kości pod prawą łopatką. Mimo ćwiczeń ortopedycznych, deformacja pleców pozostała, choć nie postępowała.
-Tyle razy byłam zaproszona do krewnych na wesela - powiedziała matka Emila-  trzeba się zrewanżować i ich na wesela zaprosić. A poza tym trzeba się ze ślubami pospieszyć. Widzisz, że tata  coraz bardziej słabuje. Niechby jeszcze dożył do waszych ślubów...

      Ślub przypadł na 5 stycznia 1929 roku w dniu urodzin Emila, który ukończył wtedy 31 lat. Czy Hela nie była najpiękniejszym prezentem urodzinowym? Tylko dlaczego miała takie smutne oczy, jakby kończyło się życie, a nie zaczynało...


"Ot byłem już wtedy starym kawalerem "zdrzałym" w sam raz do żeniaczki". 
Całą noc poprzedzającą ślub padał śnieg, utworzyły się zaspy, które utrudniały przejazd samochodów. Po wietrznej nocy, nastał szary, cichy dzień, a temperatura spadła 10 stopni poniżej zera.
O 7.30 Emil przystąpił do spowiedzi u księdza Franka, proboszcza z Dziedzic, a o 8.00 zaczęli się schodzić pierwsi goście do domu Kielochów. Wtedy młody pan udał się po narzeczoną, by w jej domu otrzymać błogosławieństwo od jej matki, Marii Szarkowej. Zdenerwowany Emil nie pamiętał jednak tego momentu. Prawdopodobnie zostali pokropieni święconą wodą, rodzice nakreślili nad ich głowami znak krzyża:
- Ja Was błogosławię na nową drogę życia i niech Was Bóg błogosławi w imię Ojca, i Syna, i Ducha...
Jeszcze tylko starosta weselny wygłosił kilka słów do młodych.
Wyjazd do kościoła parafialnego nastąpił o godzinie 9.0 z podwórza Kielochów. Ruszyły auta i kolasy. Porządku uroczystości pilnowali starostowie pań młodych: Heli i Anieli. Tę rolę pełnił brat tej pierwszej, Stefan Szarek, a ze strony drugiej dziewczyny - Ludwik Chrobak. Starostą Emila został brat matki, Jan Wrzoł, a Franka -  jej drugi brat - Michał.

    Ślub odbył się przed uroczystą mszą świętą. Sakramentu udzielił Kielochom ich wuj, brat matki - ks. Ludwik Wrzoł -  "wuj od ślubów". Skoro istniał "wuj od ślubów" , był też "wuj od pogrzebów" - kolejny brat matki Emila, Józef Wrzoł. To on zgodnie z tradycją sprawował w rodzinie tę trudną funkcję.

"Akt ślubu nie wywarł na mnie żadnego specjalnie przejmującego wrażenia. Przyjąłem go jako czynność  najzupełniej zwykłą: ani przerażenia ani przejmującej radości, ani niepokoju nie odczuwałem wtedy".

 Ceremonia wzbogacona została cudownym brzmieniem skrzypiec,  na których Leon, młodszy brat Helleny odegrał na "pawłaczy" (chórze kościelnym) "Ave Maria" Gounoda.
To dziwne, ale jedynym strapieniem Emila była myśl, że nie mógł zaprosić większej ilości gości. Dom rodziców było dość obszerny, ale nie pomieściłby większej ilości weselników.

    W czasie wesela dr Wachulski nadmienił Emilowi, że z punktu widzenia medycyny, dokonał prawidłowego wyboru  żony (no, tak, niestety znów oceniono szanse na rozród:))

        Przed zapadnięciem zmroku znajomy fotograf wykonał przed domem zdjęcie pary młodej z gośćmi, a potem wszyscy udali się do lokalu Polskiego Związku Kolejarzy na potańcówkę weselną. Wiele lat później w tym miejscu ja, czyli wnuczka młodej pary, tańczyłam tam  w zespole dziecięcym -  Szkraby:)
W czasie wesela, Paweł, ojciec młodych panów, przebywał w osobnej izbie ze względu na swój stan zdrowia.
Po ślubie Hela wróciła do swojej matki, Marii Szarkowej, a zamieszkała z Emilem dopiero na początku lutego. 


10 lutego zmarł Paweł Kieloch, ojciec Emila, mój pradziadek.KLIKNIJ NA FILM PONIŻEJ (wytwórnia swojanapictures):

5 komentarzy:

  1. Tutułowe pytanie ma odcień z lekka psychologiczny i moim zdaniem nie przystaje do naszej babci. na to była zdecydowanie zbyt prosta, młoda i mało doświadczona. Ciocia D wspominała,o ile się nie mylę, że zaraz po ceremonii Hela poszła się bawić z dziećmi, czy dobrze pamiętam, że lalkami? Nie mierzmy jej współczesną miarką. Kazali jej wyjść za Kielocha, to wyszła. Pewnie wszyscy jej tłukli, jakie ma szczęście wychodząc za bogacza, czemu miałaby nie wierzyć!? A w sytuacji, gdy wieczorem znów znalazła się we własnym domu, to całe zamieszanie niczego jeszcze nie zmieniało, przynajmniej doraźnie. Zresztą oczy ma poważne a nie smutne. A jakie miała mieć? Robili jej zdjęcie, pamiętaj, że to nie był taki chleb powszedni jak dziś, ustawiali ją, przesuwali: trochę w prawo, w lewo, głowa wyżej, jeszcze, nie tak bardzo, a teraz nie ruszać się, zaraz wyleci ptaszek. Brr, okropność. Więc nie dziw się babce, że nie biła od niej łuna niebiańskiej szczęśliwości!

    OdpowiedzUsuń
  2. To nie ona na swoim weselu bawiła się lalkami, tylko babka Emila, czternastoletnia Maria Kielochowa zd.Polok (Twoja i moja praprababka). A Hela była w wieku, w którym dziewczęta zwyczajowo wychodziły za mąż. Dlaczego sądzisz, że jako "prosta, młoda i niedoświadczona" pozbawiona była głębszych uczuć? Była smutna, bo nie była zakochana. Rzeczywiście zrobiła to z rozsądku, za namową rodziny, ale jestem pewna, że nie przyjęła tego bez oporu. W pamiętnikach Emila wiele jest scen, w których Hela ucieka, oddala się, a potem znów, pewnie pod presją otoczenia, zaczyna spotykać się z Emilem.Nie było tak, że "kazali jej za niego wyjść, to wyszła" - mnóstwo w tym wahania, rozterek, lęku,nawet "prości" ludzie myślą i odczuwają...dlatego zadaję te z "z lekka psychologiczne pytania";-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nie twierdzę, że pozbawiona była głębszych uczuć, tylko, że była prosta! Na pewno nie była feministką i na myśl jej nie pszyszło, żeby się sprzeciwić tyleż woli rodziców, ile tradycji. Czasy, w których panna mogła decydować o kandydacie na męża jeszcze nie nadeszły i nie wierzę, że babka mogła być ich prekursorką. Nie kochała Emila, ale w tych czasach nikt nie wychodził za mąż z miłości, dlaczego więc uważasz, że właśnie ona w ten sposób mogła to widzieć. Wyszła za mąż z rozsądku, bo tak się wtedy robiło. Pewnie się bała, bo to jednak zmiana w jej życiu, ale nie było tu pewnie głębszej refleksji o niedoli biednego dziewczęcia wydanego za mążna siłę, a jedynie obawa przed nieznanym. Heli- buntowniczki też jakoś nie potrafię sobie wyobrazić. A ucieczki oddalanie się, mój ty smutku, nawet dziś w XXI wieku, któraż z kobiet czasem tego nie robi, jak się skłóci z mężem, ma chandrę czy chce po prostu być sama. Też to przechodziłam, przyszłam wtedy do ciebie, ale nie było to przecież wynikiem jakiegokolwiek przymusu! Faceci tego nie rozumieją, bo zamiast im wytłumaczyć co czujemy, każemy im się domyślać, a mężczyzna to prosta maszynka i wymaga dokładnej instrukcji. Emil też pewnie nie wiedział o co Heli chodziło i interpretował jej zachowanie dosyć dowolnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziewczyny drogie..jak miło poczytać Wasze dyskusje:) choć nie znam Siostrzyczki to już czuję sympatie..może wpadniecie do mnie..podyskutujecie o uczuciach i motywach kobiet ja może się włączę, a może lepiej zrobię Wam herbatkę:)
    Basiu bardzo miły blog..naprawdę! Całuję!
    http://www.youtube.com/watch?v=WvIMROVv5m4

    OdpowiedzUsuń
  5. Gadać by można i sto lat...Jedno jest pewne, a ocenić to można gołym okiem - Babcia uszlachetniła nasz wygląd (oczywiście mój bardziej, Siostrzyczko, choć wiem, że i tu będziesz mieć inną wersję:)))Wyobraź sobie, że dziedziczymy urodę całkowicie Kielochowską, bez żadnych domieszek...było by trudno żyć z tym balastem ...i uszami:)

    OdpowiedzUsuń