Powróciłam do pieczenia chleba. Dom znów pachnie domem. A przy okazji znalazłam wiersz Ernesta Brylla:
Może ten stary
Może ten stary, z którym jechałem
tramwajem
To był Bóg… Czeka, żyje, starzeje się z
nami
Coś tam się mu udaje, coś tam nie udaje…
Jednym skinieniem palca silniej niż
dynamit
Rozwaliłby to wszystko… Ale co rozwalać
I jak z kawałków na nowo ustalać
Nie wie…
Powoli z teczuszki wyjmuje
Ciało chleb i w palcach zżółkłych łamie,
żuje
Czasem on mnie częstuje, czasem ja
częstuję
I spożywamy
Sobie
Co tam mamy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz