/swojana/

poniedziałek, 14 października 2013

Leczo prawie wegetariańskie

 Lubię takie, w którym wyczuwalne są wszystkie składniki. Jest zdecydowanie roślinne, choć znajduje się w nim jeden mały, prywatny sekrecik swojanki - wędzona słonina, która nadaje delikatny smaczek mięsny bez użycia samego mięsa. 
Dziś wyglądało to tak:
U Walerka w warzywniaku zakupiłam:
- całą siatkę różnokolorowych papryk (chyba osiem sztuk)
- dwie długie i chude cukinie
- dwie duże cebule
- smietanę kwaśną 18%
- osiem pomidorów
Na pokorojonej w kostkę wędzonej słoninie i łyżce smalcu zezłociłam cebulę, dodałam pokrojoną w grube paski paprykę (wszystkie składniki były dość grubo pokrojone). Kiedy trochę zmiękła, dorzuciłam pomidory, potem cukinię. Podusiłam doprawiając solą, pieprzem, dodałam jeszcze troche koncentratu pomidorowego z Pudliszek (pomidory sa już o tej porze roku trochę bardziej jałowe, niż w sezonie)a na końcu wsypałam bardzo dużo zielonej, posiekanej pietruszki (jej obecność w moim leczo uważam za niezbędną:). Na końcu, już po wyłączeniu gazu, wlałam dwie łyżki kwaśnej śmietany. Na talerzu oprószyłam jeszcze pietruszką posiekaną drobno w piórka w takim "czymś" z Lidla:) (do siekania ziół, więc nazwijmy to ziołosiekaczem:). 
Uwielbiam leczo. Jesli chodzi o konsystencję: nie było - żadnego podlewania wodą, wszystko w naturalnym sosie warzywnym. Warzywa zachowały chrupkość i soczystość. Jeśli komuś nie pasuje połączenie ze śmietaną, nie trzeba jej dodawać - ja lubię. Można też poddusić wszystko na oliwie z oliwek, a smalec ze świnki wyeliminować:) I wyeliminować słoninkę. To już kwestia wyboru i potrzeb konsumenta:)
Ja, jako konsument, idę zaraz po dokładkę:)

1 komentarz: