jak jabłko czerwienią soczystą dojrzewa,
leniwie
kołuje w kamienic pomroce,
w
Trattorię Antica dyskretnie wnet zboczy.
Tam panien
wianuszek, pięknych, dacie wiarę?!
Szczebiocą
między sobą, z dzióbków wyjadają,
chcichocą,
lulki palą, usta wydymają ,
są świeże
jak rozmaryn i wcale niestare!
Co trochę
odpada mu tynk i tekstura
a kości tak
skrzypią, że aż słuchać hadko*,
Lecz mogę oberwać, więc przerywam wątek.
Tkają więc
panny dywan, który upleciony
z
barwnych włókien i nici, supłów i
supełków,
tajemnic
pełen odkrytych, zamkniętych w ich
dłoniach,
na językach
smak życia to słodki, to słony.
Kładzie się
późny wieczór do snu wypełniony marzeń,
co wiecznie żywe, pełnymi koszami,
co wiecznie żywe, pełnymi koszami,
panny to już nie panny, znów matki i żony.
/swojana, z tomiku: "wiersze umordowane:)"
Limoncello;) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz