/swojana/

piątek, 16 listopada 2012

Kartki podróży - jak rodzi się świadomość - filozofia Pana Dreda

Dwaj panowie, bezczelnie młodzi:) towarzyszyli mi niezamierzenie w moim wczorajszym powrocie kolejką miejską. Podróż była monotonna, ludzie czytali książki albo "przycinali komara", ja zaś zamierzałam się pouczyć języka zasiadłszy w plastikowym, komfortowym fotelu, który zdobyłam "psim swędem" (chętnych było wielu). Nieoczekiwanie moje czułe, genetycznie doskonałe, jeśli spojrzeć na gabaryty, ucho, wyłowiło w tym cichym poszumie dość intrygujący wątek. Toczył się on między dwoma panami: Panem Dredem (który był częściowo w zasięgu mojego wzroku) i Panem Niewiadomym, który stał za moimi plecami.Pan Dred był wielki. Miał szeroką, szarą kurtkę i wojskowe spodnie w kolorze khaki zakończone pokaźnymi glanami. Nie miałam odwagi spojrzeć, ale dostrzegłam jednak kątem oka zarośniętą wąsem i brodą, twarz i zebrane w wysoki kucyk dredy. Pan Niewiadomy zadawał Panu Dredowi pytania. 
- A co robiłeś dziesięć lat temu?
- Dziesięć lat temu miałem szesnaście lat, słuchałem rapu i muzyki pop, wiesz, totalny odlot.
Użyłam całej mej inteligjencji matematycznej, by policzyć szybko w myśli, że Pan Dred ma obecnie  26 lat:) Tak jak się domyśliłam, bezczelnie młody!
-A co robiłeś dwadzieścia lat temu?
-Dwadzieścia lat temu kończyłem przedszkole i grałem w przedstawieniu takiego gostka w długim płaszczu, no, syna króla, takiego księciunia i bardzo mi się ta rola nie podobała. Mam nawet nagranie na vhs.
-No dobra, a wcześniej?
-Wcześniej...nie pamiętam. A ty? Co robiłeś jak miałeś sześć lat? - zapytał nieoczekiwanie Pan Dred przejmując pałeczkę.
-Zamieszkałem w moim rodzinnym domu i poznałem wtedy wszystkich moich kumpli z podwórka.
 -A cztery lata? - ciągnął Pan Dred
-Wiesz co, nie wiem, mam kompletny blackout...-odparł Pan Niewiadomy
-Ja też nie pamiętam niczego poniżej czterech lat. Tak sobie myślę, że na początku do czterech, pięciu lat człowiek nastawia się wyłącznie na nagrywanie, jak magnetofon i gromadzenie bazy danych, ale nie robi tego świadomie, wszystko pakuje do podświadomości. Wiesz, tak jakbyś dopiero instalował system windows, dopiero później kiedy ta baza jest już w miarę kompletna zaczynamy z niej świadomie korzystać i budować swoją świadomość. I od tego czasu pamiętamy, co się wokół nas dzieje. Wcześniej nie.
 
Pomyślałam, że coś w tym jest. Ja też pamiętam tylko pojedyncze epizody z wczesnego dzieciństwa - dziadka Emila ciągnącego mnie za nos, jego śmierć, umieszczenie palca w rurce metalowego wózka, który przyszczypał mi palec, frotową koszulkę w kropki, dziecięce, białe łóżeczko z siatką i złotymi szczytami, pianino w dziecinnym pokoju, widok przez pręty z naszego balkonu i krzaki z białymi kuleczkami (strzelankami) koło domu babci, wreszcie chwilę, gdy zauważyłam, że moje oczy widzą to, co leży na stole (wcześniej ogarniałam pewnie tylko niższe rewiry:)) i moment, gdy nagle pomyślałam sobie, że ja to Baśka (zaczęłam chyba wtedy pobierać już z nagranej bazy danych:), ale są to tylko pojedyncze obrazy, twarze, fakty, żadnej ciągłości, żadnej opowieści, którą mogłabym rozwinąć. Pan Dred przerwał swój ciekawy wywód, pożegnał się z Panem Niewiadomym i wysiadł na mojej stacji. Ja też wysiadłam żałując, że dialog nie toczy się dalej, a moje ciekawskie ucho zostało pozbawione dalszej części. Szkoda, szkoda, szkoda. Choć z drugiej strony, świetne, świetne, świetne:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz