Jeszcze w latach siedemdziesiątych moi kuzyni i kuzynki po mieczu (czyli wnuki Emila i Heleny), tj. Jacuś, Andrzej, Danasia i może któryś jeszcze oraz moja siostra Dorota (ja jeszcze nie pojawiłam się na tym ładnym świecie:) odwiedzali rodzinę w Lanckoronie. Oczywiście eksplorowali z niebywałą energią całą urokliwą okolicę, dotarli też na Kalwarię Zebrzydowską do kaplicy z cudownym obrazem Matki Boskiej. Wiedzieli, że jeśli się czegoś bardzo pragnie, można o to poprosić przed świętym obrazem. Każde dziecko wyraziło więc swe pragnienia. A marzyły o złocie, diamentach i wszelkiego rodzaju dobrach, które się mieniły i przynosiły natychmiastowe korzyści:). Tylko Jacek wyraził życzenie, żeby w końcu wypadł mu mleczny ząb, który strasznie mu się kiwał i już go to bardzo denerwowało. Niebawem Matka Boska dokonała cudu i Jacek został pozbawiony kłopotu!Jego mama, ciocia Dania, racjonalistka do bólu, zawyrokowała ponoć: -Jacusiowi się spełniło, bo tylko jego życzenie było rozsądne.
Miejsce cudu - jama ustna:) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz