A tu, w domu ... igraszki cieni i świateł,
niewinność liści otulonych promykami słońca
soczysta czerwień ostatnich malin w ogrodzie
i zapach ognisk roztaczających nad ziemią woalkę dymów
i róże późne , których narwę dla mojej Marylki, bo ją kocham.
Kto nie zna Marylki, ten nie wie co szczęście:) Marylka to mama. Moja. Znana pod różnymi postaciami. Jest dobra, ładna i miła. W mordę będę lać, jeśli ktoś zaprzeczy.
Myślę, że nasz dom i jego historia też wymagałoby osobnego, bardzo szczegółowego opracowania. To jest dom z historią i z duszą!
OdpowiedzUsuń