/swojana/

niedziela, 26 lipca 2015

Z listów Władzia do Marysi - w przededniu wojny

Listy związane złotym sznurkiem, z plastikową, czerwoną różą zatkniętą mimochodem...





Miłość rozkwitająca u progu II wojny światowej, naturalne pragnienie, by Ukochana znała nie tylko tęsknoty rozpalonego serca, ale i każdy, najdrobniejszy nawet szczegół życia Ukochanego...
Dzięki spotkaniu dwojga ludzi możemy poznać świat z perspektywy zwykłego człowieka, bystrego obserwatora aktualnej sytuacji społeczno - politycznej, przybliżającego nam realia w przededniu straszliwej pożogi, w listach do Ukochanej...


 Cieszyn 3 maja 1939.
Najdroższa Marysiu!! 

     Przed chwilą dopiero wróciliśmy z defilady trzecio-majowej to też miło mi będzie pisać do Ciebie Marysiu, by opowiedzieć Ci w kilku słowach o dzisiejszej uroczystości w Cieszynie. Szkoda że nie byłaś tu sama by zobaczyć a mówię Ci, że było co oglądać. Z rana nie zapowiadało się ładnie - padał deszcz, chwilami zamieniając się w ulewę. Koło godziny 10 jednak chmury zaczęły się jakoś rozstępować, ukazało się słońce, ukazała się cała przyroda majowa, zwiastując wielkie święto Polaków.

   Przy dźwiękach hymnu narodowego wyprowadza podchorążówka jako kompania chorągwiana chorągiew 4P.9P. Następuje powitanie a potem odmarsz do kościoła parafialnego na mszę św. Przed kościołem następuje raport, formowanie w dwószereg i  tak z bronią u nogi słuchamy rozpoczynającego się nabożeństwa. Po chwili z wieży kościelnej sygnał zapowiadawczy - to Ewangelia na stopniach ołtarza - a przed kościołem komenda:
"Baczność - na ramię broń - prezentuj broń!" I podobnie przy podniesieniu a potem błogosławieństwie. Żywiołowa pieśń "Boże coś Polskę" kończy uroczystość kościelną. Formujemy czwórki i ruszamy na miejsce na miejsce zbiórki wojska biorącego udział w defiladzie.
        Ulica Marszałka Piłsudskiego, biegnąca z Cieszyna Zachodniego poprzez Olzę do Cieszyna Wschodniego jest udekorowana w flagi państwowe, zobydwóch stron zalegają ulice  niezliczone tłumy młodzieży i starszych. Zaś w połowie drogi wstawiona jest trybuna, z której za chwilę będzie odbierał defiladę dowódca pułku wraz z przedstawicielami władz cywilnych. Pod trybuną wstawia się orkiestra bo już za kilka minut ruszy potężny pochód...

          Żałuję, że nie mogłem widzieć wszystkiego, bo trza było stanąć do szeregu. Jeszcze chwilę czekaliśmy aż wreszcie sygnał trąbką: To znak do wyruszenia. Z dala już doszedł nas odgłos orkiestry... potem już dostosowujemy krok do muzyki...i już jesteśmy 30 m. od trybuny. Aż ciarki przeszły po ciele, gdy padła komenda: "Baczność - defilada w prawo!" Trzeba przyznać, ze bractwo dołożyło się na ile tylko było stać no i kompania nasza, rozpoczynająca pochód wojsk została powitana hucznemi oklaskami widzów.
            Ale wszystko trwało zaledwie kilka minut. Minęliśmy trybunę i dalej już swobodnym krokiem pospieszyliśmy w stronę...koszar. 
            Muszę Ci się Marysiu pochwalić, że otrzymaliśmy pochwałę za ładne defilowanie i na to konto mieliśmy wolne potem aż do wieczora 9 -godz. Także akademia, którą urządzaliśmy udała się - szczefgólnie nasz chór podchorążacki godnie się spisał swoim polonezem Chopina.
                


Ale czy zainteresowałem Cię Maniu naszą uroczystością? Wątpię - mimo to jednak opisałem Ci ją, bo to był może jeden dzień w wojsku, który będę długo pamiętał.
                 Nadszedł teraz piękny miesiąc maj , którym jesteś pewnie Maryśko zachwycona. Codziennie możesz chodzić na majówkę i przy tej sposobności odrywasz się na chwilkę od jednostannej, bez żadnego urozmaicenia pracy. Wiem, jak to przyjemnie było! Z wieży kościelnej  pewnie rozlega się i w tym roku pieśń Marii, która jakby zwołuje wszystkich do oddania hołdu swej opiekunce.  Marysiu - bądź dumna ze swego imienia bo to imię wszędzie będzie Ci osłodą i będzie twoim celem życiowym.
          I rozrzewniłaś mnie Marysiu gdy wspomniałaś mi w ostatnim liście o naszych spacerach po nabożeństwie majowym. Miło nam było przebywać z sobą, razem podziwialiśmy majowa naturę, wolni od wszystkich trosk i kłopotów.W tym roku nie możemy razem się cieszyć bo jesteśmy zdala od siebie. Ale gdyby nie to, może bylibyśmy jeszcze więcej z sobą związani niż dawniej - a dlaczego? zgadnij? A jak będzie w przyszły maj Marysiu? Bóg da, to wszystko pójdzie po naszej myśli lecz jeśli czasy będą ciągle tak naprężone jak obecnie. Słuchałaś  pewnie ostatnią mowę naszego sąsiada zachodniego, który w sposób zbyt brutalny omówił swe stanowisko względem Polski. Sadził zaiste iż swoja mową nastraszy serca Polaków a Ci z lękiem będą spełniać jego żądania.Lecz pomylił się - ni jeżeli zechciałoby mu sie urzeczywistnić swe zdecydowane powzięcie: "Danzig ...Deutschland sein" to czeka go to, co, co już nieraz Niemcy od Polaków w czasie dziejów otrzymali.  Hitler chce być pionierem pokoju w Europie a jest może jedynem czynnikiem, który powoduje ciągłe wichrzenie i grozę wojny wśród narodów. Zapomina o tym, że tacy jak on istnieli już w historii świata ale żaden z nich nie dopiął celu, bo na krzywdzie innych nie można budować własnej potęgi.
              Miejmy jednak nadzieję, ze ta "wojna dyplomatyczna" która się obecnie toczy uspokoi się, może dyplomaci zrozumieją, że wojna dzisiaj to upadek Europy pod każdym względem.
                 Skończyłem pisanie  trochę nie na nasz gust bo cóż my mamy myśleć o takich rzeczach lecz i o tym nie trzeba zapominać. Żegnaj moja Maniu.
Władek


Maniu - może zobaczymy się w którąś niedzielę w maju bo już niezadługo wyjeżdżamy na obozy.
[zgodne z oryginalna pisownia - B.M]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz