/swojana/

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Wielokulturowość....z kuchni azjatyckiej wprost do śródziemnomorskiej, nie bez zachęty typowego, acz dość mało zaskakującego Włocha.  Rzecz się miała w uroczym zakątku, leżącym gdzieś pomiędzy kamienicami starego, bogatego Górnego  Wrzeszcza (w odróżnieniu od Dolnego, zwanego Zatorzem, a przeznaczonego dla biedoty - mieszkam tam ja:)). 


Stolik zarezerwowano na wieczór.  Niestety Włoch, który dzień wcześniej przyjmował rezerwację łypiąc ponętnie swym śródziemnomorskim ślepiem, zniknął w tłumie zwykłych, szarych ludzi, a obsłużyła nas Pani Kelnerka, miła Polka, która w ogóle na nas nie łypała. Oprócz typowego dla nas skandalu polegającego na kilkakrotnej zmianie stolika, bo może ten lepszy, e...., nie..., tamten lepszy, potem jednak...nieeee..., jednak ten pierwszy, lepsze światło:), usadowiłyśmy się w miarę spokojnie składając zamówienie. 

Na stole pojawiła się najpierw przekąska w postaci wypiekanego na miejscu chleba. Należało rwać go w palcach, maczać w pachnącej oliwie i sosie vinegret. Karafka czerwonego wina  rozluźniła i tak już wyjątkowo luźną atmosferę wieczoru. 
Italia... zapadający, ciepły już zmierzch, szmery  rozmów,  ludzie usadowieni przy kraciastych obrusach okrywających stoły, bambini biegające pomiędzy krzesłami i kelnerzy przemieszczający się w swoich czarnych uniformach, wyczuleni na najmniejszy nawet gest klienta (gestów nie będę przybliżać, ponieważ mam na względzie ewentualnych nieletnich odwiedzających tego bloga:)
I oto:
małże na białym winie (Katarzyna)
i spagetti z bazylią i świeżymi pomidorami okraszone kawałkami parmezanu (Grażyna) 


Nie byłoby tak prawdziwie, gdyby równie prawdziwe nie było cappucino.

Dla dopełnienia cudownych wrażeń spoczywających na naszych kubkach smakowych potraktowałyśmy je deserem tiramisu. Podzieliłyśmy go na trzy, by zapobiec wrażeniu, że jesteśmy osobami objadającymi się bez umiaru:).
 Kolację tę należy zaliczyć do nadzwyczaj udanych, lekkich i po włosku radosnych. Jedno jest pewne, jedzenie jest tym

smaczniejsze, im milsi są ludzie, którzy nam towarzyszą (z Księgi Mądrości swojany, rozdz.1, paragr.1):)





 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz