/swojana/

wtorek, 5 lutego 2013

Z wizytą na Piasta 6

Piasta 6, Dziedzice, około 2010r., front domu, po lewej część gospodarcza z chlewem, po prawej część mieszkalna z kuchnią,
na środku stał kiedyś kierat i grusze
Pomieszczenia stodoły. Z prawej strony stała stara, drewniana chałupa, która obecnie jest rozebrana.
Zdarzyło się, że razem z ciocią Lusią (siostrą Taty Leszka) i kuzynką, znaną skądinąd, Danasią:), udałyśmy się kilka lat temu na gospodarstwo Kielochów - Wronów, czyli na ojcowiznę dziadka Emila. Pora była piękna, dojrzałe, soczyste, gorące lato. Na miejscu zastałyśmy jedną z bratanic Emila, Jadwigę Kieloch. W tym czasie budynki gospodarstwa wraz z olbrzymim ogrodem wykorzystywane były głównie do wypasu owiec. Ciocia oprowadziła nas i przybliżyła dawny wygląd domu i obejścia. Wejście znajdowało się od strony głównej bramy wjazdowej i podwórza, pośrodku którego stał dawniej kierat napędzający młockarnię. Rosły tam wysokie, stare grusze, a za nimi ulokowano studnię. Wokół placu usytuowane były stodoła i stara drewniana chałupa (być może wcześniejszy dom Kielochów). 
Widok od strony ogrodu. Na zdjęciu Jagódka Marcinkowska - to ta bez futra;)
Ceglany, wybudowany po ślubie przez Pawła i Marjannę (babkę Staszkową), przecięty był na pół długim, wąskim i dość ciemnym korytarzem z wnękami wewnątrzściennymi, w których dawniej stawiano bańki z mlekiem. Dzielił on dom na dwie części - gospodarczą (strona lewa) i mieszkalną (strona prawa). Na prawo  skręcało się do dużej kuchni, w której podłoga wykonana była z cegieł kilnkierowych, a o jej czystość dbały przedwojenne służące Kielochów. W kącie kuchni wybudowano duży ceglany piec, a w ścianach pozostawiono wnęki na garnki. W wolnych kątach kuchennych mieściły się łóżka dla dziewcząt (służących). Mężczyźni, którzy najmowali się na gospodarstwie, spali przy krowach albo w stajni na wysokich łóżkach.
Ogród z pasącymi się owcami pośród starych, zdziczałych drzew owocowych
Ruiny zabudowań gospodarczych
Wyjście z długiego korytarza do ogrodu wprost na krzaki bzu
Z kuchni wchodziło się do niewielkiego pokoju prababki Marjanny (zwanej Staszkową). Na prawo od drzwi stała skrzynia pełniąca funkcję szafy ubraniowej (być może w niej właśnie prababka przechowywała swój galowy strój cieszyński), a za skrzynią, pod jednym z okien, znajdowało się łóżko, na którym spała. Przy nim, tuż obok, zaś drugie łóżko przeznaczone dla domowników. W przeciwległym rogu postawiono piec kaflowy, a naprzeciwko drzwi kredens, w którym ustawiono serwis na specjalne okazje oraz lepsze naczynia. Pokoik stał się miejscem śmierci dwóch młodszych sióstr Emila - Amelii i Walerii, które zmarły na gruźlicę (Amelka w 1918, a Walerka w 1927). Okna zachodnie pokoju wychodziły na stawek i stojące za nim dęby (obecnie nie ma po nich śladu), a  północne na podwórze.
Z małego pokoiku przechodziło się do  dużego pokoju wujka Staszka (czyli brata Emila). Na prawo od drzwi stała kiedyś długa ława pomalowana na czerwono. Okna wychodziły na stronę południową (na ogród) i zachodnią (na stawek i dęby). W czasie naszej wizyty podziwiałyśmy stare meble i obrazy, które pozostawiła po sobie żona wujka Staszka, Helena Kieloch (zd. Żoczkówna). Ślub, który zawarli przed laty ze Staszkiem wymagał zgody biskupiej ze względu na bliskie pokrewieństwo narzeczonych - kuzynostwa w pierwszej lub drugiej linii).
Wojtku! Jesteś stałym bywalcem naszej rodzinnej strony (notka do Wojtka W.) - wyobraź sobie, że żenisz się z Danką, Grażyną, Dorotą albo ze mną:):):) I nawet nie chodzi o zgodę biskupa:):):)
 Ciocia Helena miała podobno artystyczną duszę - grała na skrzypcach i malowała obrazy, nie pociągała jej praca na gospodarstwie. Wracając do pokoju Staszka - pośrodku stało ogromne łoże małżeńskie, nakryte ozdobną kapą i pięknymi poduszkami oraz stół. W  czasach przedwojennych za wskazane uznawano organizowanie uroczystości w pokoju sypialnym, ponieważ łoże stanowiło ekskluzywny element dekoracyjny domu. Właśnie w  tym pokoju odbywały się wielkie imprezy rodzinne, takie jak imieniny prababki Marjanny (2 II). Jej wnuczki wspominały je jako wielką fetę. Zawsze przynoszono tort, a dzieci dostawały od niej po 2 złote;) W rogu postawiono piec kaflowy ogrzewający olbrzymie wnętrze. Z tego pokoju  wracało się innymi drzwiami na długi korytarz dzielący dom na pół.

 Tuż za nimi, po lewej stronie, wchodziło się do spiżarni, a kawałek dalej wspinało stromymi schodami na piętro prowadzącymi  wprost do maleńkiej "izdebki na strychu" - to w niej, w dzieciństwie Emila, zamieszkiwał stryj Franciszek Kieloch, który zaraził chłopca miłością do muzyki. Przez okienko izdebki widoczna była cała panorama ogrodu - na pierwszym planie rozciągały się grządki warzywne, tuż za nimi krzaki pachnących bzów, a w głębi drzewa owocowe, z których kilka jeszcze, na wpół zdziczałych,  dodaje ogrodowi aury tajemniczości. Większą cześć piętra zajmował strych. Wytyczono tu cztery ogromne pomieszczenia. W jednym przechowywano siano. Do dziś w podłodze znajduje się otwór, przez który zspywano je na dół do chlewa. W drugim stały skrzynie na zboże, trzecie przeznaczone było do innych celów. Po przeciwnej stronie izdebki znajdowało się jeszcze jedno, tajemnicze pomieszczenie, które okazało się "szpyrokiem" (od "szpyrka" - słonina) do wieszania wędlin. Po zejściu na dół do długiego korytarza, jakby na wprost pokoju Staszka, znajdowały się jeszcze dwa pomieszczenia - izdebka i kuchnia, w kórych dokonała żywota prababka Marjanna.  Po tej samej stronie, oczywiście oddzielnie znalazły się pomieszczenia gospodarcze - najpierw nieduże, z piecem do wypieku chleba, za nim stajnia, a na samym końcu (a właściwie przy wejściu do domu) był chlew. 
Wizytę złożyłyśmy około 2005 roku. Zdjęcia pochodzą z późniejszego okresu(około 2010). Wszystkie dane odtworzyłam z własnych zapisków. Mogą wkraść się drobne nieścisłości, za które z góry przepraszam. Ciocia Lusia, która towarzyszyła nam wtedy (mama Danasi) zmarła kilka lat temu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz