Kiedy w pociągu usłyszałam od pewnego człowieka o wrocławskich krasnalach, wyobraziłam sobie te ceramiczne, kolorowe, które straszą w rozlicznych ogródkach;) Rzeczywistość okazała się o wiele bardziej łaskawa - wrocławskie krasnoludki zdobią miasto. Wykonano je z metalu. Pojawiają się niespodziewanie w różnych punktach Wrocławia. Powstała nawet mapa, przy pomocy której można odnaleźć je wszystkie;)
Mają urocze imiona - Życzliwek, Prezentuś, Bankuś, Ogorzałek i Opiłek, Serdeczniś, Bibliofil, Opiekunek i Krasnomaleństwo, Ossolinek, Prl-elek, Kinoman, Marysia Pięknisia, czy Gazeciarz. Jak wieść gminna niesie jest ich już 250 i ciągle powstają nowe.
Oprócz krasnoludków Wrocław zachwyca budynkiem dworca, w którym można poczuć namiastkę wielkiego świata i Mostem Tumskim (mostem zakochanych), na którym tysiące par zapięło kłodkę, która ma symbolizować trwałość ich uczucia. Kluczyki zostały wrzucone w nurta Odry, dla pewności;) Starówka jest piękna i czysta, kamienice ogromne w porównaniu z gdańskimi, dlatego poczułam się taka malutka jak krasnoludek właśnie. Chciałabym, żeby kiedyś stanęła tam gdzieś swojanka, w końcu tam była:) Bardzo chciałabym wrócić do Wrocławia! Dziękuję Dominice Lidii Córce Marzanny i Przystojnemu Goprowcowi (płeć żeńska) za gościnność! To bardzo dobre dzieweczki:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz