|
Z kroniki szkolnej z 1946r.
na specjalne życzenie czytelników bloga:) |
W jednym z pamiętników Dziadka przeczytałam dramatyczną relację o tym, jak w marcu 1942 roku wezwano go i kilku innych mieszkańców Dziedzic
na policję w Czechowicach, wsadzono do ciężarówki i wywieziono pod
Cieszyn (gdzieś do parku nad Olzą). Obawiali się, że już nie wrócą, ale okazało się że Niemcy
potrzebowali ich na świadków egzekucji. Dziadek opisywał, że gdy
przywieziono ich na miejsce, zobaczyli rząd szubienic (24 pętlice). Wokół znajdowało się mnóstwo ludzi, w tym kobiety i dzieci! Ustawiono świadków w odległości
7-8 kroków od szubienic. Potem przywieziono karetkami
więziennymi "polskich zbrodniarzy", których prowadzili Gestapowcy ("ci
hitlerowscy aniołowie stróże wydawali się być bardzo ugrzecznionymi
facecikami, prowadzili bowiem więźniów pod ramię. Był to jednak pozorny
"bon ton", naprawdę chodziło im tylko o to, żeby któryś ze skazańców
spod szubienicy nie czmyhnął"), a Polacy zachowywali się bardzo
spokojnie, więc przypuszczał, że zostali czymś nafaszerowani. Dziadek
dostrzegł pośród nich inżyniera Leśniarę z Czechowic i Koźbę, urzędnika z
rafinerii nafty. Niemcy odczytali obszerne uzasadnienie wyroku po
niemiecku i po polsku, gdzie stwierdzali, że skazańcy mieli
zbrodnicze ZAMIARY i że nie doszło do ich realizacji dzięki sprawnemu
działaniu policji. Potem gestapowcy podchodzili do każdego skazańca i
pchnięciem w przód zrzucali go z rusztowania.
|
Okupacyjne dokumenty Dziadka Emila |
Dziadek
powrócił do domu. Babcia Helena myśląc że już po nim przez
całą jego nieobecność siedziała na łóżku jak skamieniała. Emil, z właściwym sobie spokojem, przetrwał okupację zachowując zdrowie psychiczne i siły witalne. Zawsze ratował go ogromny egocentryzm i doskonałe, opanowane do perfekcji, racjonalizowanie i oswajanie rzeczywistości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz