/swojana/

niedziela, 9 września 2012

Wujek Bągdan


Bogdan Kieloch, brat Taty Leszka, zwany przeze mnie Bągdanem (w wołaczu: Bągdanu!)

Rajd, okolice Krościenka nad Dunajcem (lata osiemdziesiąte):


Dotarliśmy na nocleg do chatki położonej wysoko w górach. Bogdan, żeby zaoszczędzić sobie fatygi, rozpiął pasek spodni,  przez przedramię przewiesił radyjko, wziął plecak ważący około 25 kg na ręce i zaczął wspinać się mozolnie po drabinie na strych z sianem. Nieoczekiwanie, pośrodku wysokiej drabiny, spodnie zsunęły mu się do kostek unieruchamiając nogi i odsłaniając kalesony. Nie mógł wykonać żadnego ruchu. Oczywiście wszyscy pokładali się ze śmiechu zamiast pomóc biednemu Bągdanowi. Gdy w końcu udało mu się dotrzeć na strych, rzucił plecak i powiedział: - A teraz Was, k..., pozabijam!:)

Rajd, Bieszczady (lata osiemdziesiąte)

Krzyż na Smereku, fot.Dariusz Żuk
W okolicach Smereka dopadła nas straszliwa burza. Nieopodal stał ogromny metalowy krzyż, a my nie mieliśmy gdzie się schronić. Podzieliliśmy się na małe grupki. Bągdan chcąc wprowadzić atmosferę luzu, że niby ta burza to nic takiego, zaczął nucić: "O Boże, Boże skróć życie moje..." Jak łupnęło w pobliżu! Bagdanu zakrzyknął: "Nie, nie, nie, ja tylko  żartowałem!"

A oto zdjęcia z różnych wypraw:
Koniec rajdu w Beskid Niski, pocz. lat osiemdziesiątych, chyba Krynica
Beskid Niski 1987 rok, Lubatowa, ostatni rajd z Bogdanem (od lewej: gospodarz, mama Maryla, dziecko gospodarza. wujek Janek Szarek, wujek Bogdan, Tata Leszek, Doda, Jurek Paszek)
 Beskid Niski 1987 r.,(od lewej wujek Szaruszek, wujek Bogdan, Jurek Paszek)
Beskid Niski,1987r., Komańcza Letnisko,
 Beskid Niski, 1987r., w  strumyku Jurek Paszek, nad nim pochylona Baśka, czyli ja
 Beskid Niski, 1987 r.,Komańcza Letnisko, początek rajdu (od lewej: Jurek Paszek, Mama Maryla, Doda, Baśka, Bogdan, Jasiu Szarek)
A co się tyczy wujka Jasia Szaruszka, to znam Ci ja taką przypowiastkę z dawniejszych czasów, kiedy ten był jeszcze chłopcem. Ciocia Rózia, mama Szaruszka, posłała go po masło do sklepu. Kupił je i włożył do kieszeni, a że było ciepło, masło całkiem się rozpuściło. Po powrocie do domu oberwało mu się:) Na tej podstawie powastała później piosenka autorstwa Taty Leszka , którą często nam nucił:

Nasz Jasio Szaruszek
zjadł pięć kilo gruszek,
a potem go bolał
 jego mały brzuszek.

Ciocia go posłała, 
żeby kupił masła,
on masło rozpuczył,
a ciocia go chlasła:)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz