Prawdopodobnie w 1897 roku na świat przyszło pierwsze dziecko Pawła i Marjanny - Helena. Dziewczynka przeżyła tylko 13 miesięcy. Zmarła na "dyfterię"(błonicę), czyli zakżenie dróg oddechowych. Jak opowiadano później Emilowi, matka nie mogła pogodzić się ze stratą pierworodnej córki i nad grobem "bardzo płakała".
5 stycznia 1898 roku przyszedł na świat Emil Paweł Kieloch (czyli mój dziadek po mieczu i dziadek tych wszystkich kuzynów, którzy są na zdjęciu w poprzednim poście). Doszukiwanie się analogii w datach to moje ulubione zajęcie, więc warto dodać, że nasz Emilek dokładnie 30 lat później wziął ślub z Babcia Heleną.
"...ochrzczony został podług obrządku rzymsko - katolickiego w kościele parafialnym w Czechowicach, gdyż wieś politycznej administracji Dziedzice należała wówczas pod względem kościelnym do parafii rzymsko - katolickiej Czechowice"(E.Kieloch)
Tomasz P. (zazwyczaj nie jest taki poważny:) |
Tomasz P. w 2012 r. |
Emil w 1918 r. |
Po Emilu na świat przyszła "słabowita" Elżbieta, która zmarła w dziewiątym miesiącu życia. Wreszcie Ludwik, który zmarł z powodu przeziębienia. Prababka Marjanna w ciągu czterech lat straciła troje dzieci. Przy życiu pozostawał szczęśliwie, Emil. 1 września 1901 Marjanna powiła bliźnięta - Franciszka i Józefa. Około 1904 roku Józef zmarł:
"Jeszcze dotąd przypominam sobie ostatnie chwile tego dziecka. Było to już w nowym budynku. Leżało w kołysce w izdebce zwanej przez rodziców małą pomiędzy kuchnią a "wielką" to jest gościnną izbą (można by po staropolsku nazwać ją świetlicą). Przy kołysce siedziała mamusia, Józef oddychał ciężko, była to już agonia.Zdaje się, że mamusia świeciła mu już gromniczkę to znaczy świecę poświęconą w kościele w święto Matki Boskiej Gromnicznej (nawiasem mogę nadmienić, że w imieniny mojej matki).Jak długo trwała agonia dziecka nie wiem. Wiem, że dziecko zmarło w piątek o trzeciej godzinie po południu. Wtedy wiedziałem już o tym, że Chrystus zmarł na krzyżu także w piątek o trzeciej godzinie po południu, bo o tym mówiłem komuś może kolegom lub służącym. Musiałem już wtedy uczęszczać do szkoły, bo tylko na nauce religii mogłem te religijne szczegóły zdobyć"(E.K)
Franciszek Kieloch, brat Emila Kielocha |
5 stycznia 1929 roku Franek poślubił Anielę Buczkównę. Wcześniej służyła ona na gospodarstwie Kielochów. Mimo mezaliansu, za jaki można było poczytać ten związek, rodzina jak najbardziej skłaniała się ku niemu. Żona dbała o Franka, okazała się też zaradną i zadbaną kobietą. Mimo swego inwalidztwa, Franciszek postrzegany był jako człowiek schludny i elegancki. Często zakładał sweter w szpic zapinany na guziki. Ten pogodny z natury i wbrew wszystkiemu człowiek, cieszył się powszechnym szacunkiem ze względu na swoją inteligencję i sprawiedliwy osąd różnego typu sytuacji życiowych. Był małomówny, konkretny i nie tolerował plotkarstwa. Potrafił uciąć rozmowę dwóch pań z rodziny, krótkim: "A czego od niej chcecie?!" ( ja wiem, którym paniom przerywał, ale nie powiem, hihi - przyp. swojana). Lusia, córka Emila Kielocha, gdy nie mogła dojść do porozumienia ze swoim ojcem, prosiła o pomoc wujka. Ten niezwłocznie udawał się do brata i brał dziewczynę w obronę.
Sklep, w którym pomagała mu żona, prosperował bardzo dobrze. Sprzedawał w nim kawę, którą wypalał na miejscu z zielonych jeszcze ziaren. Na ladach stały szklane słoje z cukierkami, które pakował własnoręcznie do papierowych torebek.
Franciszek i Aniela doczekali się czworga dzieci: Jadwigi, Włodzimierza, Zdzisława i Anny (Hanki).
Pod koniec życia zachorował na raka trzewi i zmarł na stole operacyjnym w Katowicach 19 marca 1959 roku.
Amalja Kielochówna, siostra Emila |
O śmierci siostry Emil dowiedział się podczas pobytu w wojsku austriackim we Włoszech w 31pułku strzelców (schutzen regiment), a wiadomość otrzymał telegraficznie po kilku tygodniach.
Stanisław i Amalja Kieloch |
W 1907 roku Marjanna powiła kolejnego syna - Stanisława, który w przyszłości przejął gospodarstwo Kielochów Wrónów po zmarłym Pawle (+17.02.1029). Od zawsze interesował się pracą na roli i końmi. Pozostali bracia mieli zupełnie inne zainteresowania. Stanisław po ukończeniu szkoły wydziałowej, ukończył zawodową szkołę rolniczą w Międzyświeciu. Szczególnie fascynowały go maszyny rolnicze i nowe technologie produkcji: "Pomagał jakiemuś przedwojennemu agronomowi w doświadczeniach z nawozami sztucznymi, dostarczył grządek na te doświadczenia, nadzorował je i wogóle stosował się do poleceń wspomnianego agronoma w jego pracach badawczych".(E.K)
Jako pierwszy w Dziedzicach użył prądu elektrycznego do napędzania młockarni i usunął przestarzały kierat (grępel) z zaprzęgiem konnym. Kupił przy pomocy kółka rolniczego nowoczesny traktor, by wyeliminować konie. Był czynnym członkiem Ochotniczej Straży Pożarnej w Dziedzicach: "A więc zapowiadał się jako obywatel Dziedzic wprost znakomicie. Miał tylko jeden mankament - był kułakiem".(E.K):)))
Co Emil miał na myśli? Czy fakt posiadania dużego gospodarstwa, czynił Staszka kułakiem? Czy wyzyskiwanie zatrudnianych pracowników? Czy był wrogiem ludu???:)
Stanisław poślubił swoją kuzynkę, Helenę Żoczkównę, która przejawiała talenta plastyczne i muzyczne. Jeszcze w okresie panieńskim pięknie grała na skrzypcach i malowała akwarele. Pragnęła być damą, nie pokochała gospodarstwa.Małżeństwo dochowało się czworga dzieci - Ludmiły, Jadwigi, Stanisława i Jana (zmarł latem 2011).
Jacek i Agatka w TVP |
Codziennie odwiedzał brata Emila. Pewnego razu zamienił płaszcz, zostawił swój, a zabrał należący do bratanka, Bogdana. W ostatniej fazie choroby uległ paraliżowi. Emil twierdził, że choroba brata doprowadziła go do szybkiej śmierci (12.12.1969), bo przeżył ciężkie chwile podczas okupacji hitlerowskiej - wysiedlenie (i to całkiem rozsądny argument, choć samo wysiedlenie, o niczym jeszcze nie świadczy) i...dwa razy spaliła mu się stodoła! (sic! oj Dziadku! to pewnie przez te pożary stodoły...:)).
Kolejne dziecko Pawła i Marjanny, Walerja, urodziła się 21 stycznia 1910 roku, a zmarła 5 sierpnia 1927 na gruźlicę: "...dr Bronisław Wachulski oświadczył, że dla niej już ratunku nie ma".
Emil czuwał przy siostrze do końca, wierzył, ze jeszcze z tego wyjdzie. Opowiadał jej o swoich dolegliwościach, z których się wyleczył. Chciał, by uwierzyła, że będzie zdrowa. Pod sam koniec Emil odsunął matkę w kąt izby, by Walerka nie wyczytała tego tragicznego smutku w jej oczach i nie uświadomiła sobie, że odchodzi. Dziewczyna zaczęła gwałtownie kaszleć, dusić się, ale na koniec kaszel ustał, a ona jeszcze zapytała brata, czy ją to udusi. "Nikogo jeszcze kaszel nie udusił" - odpowiedział Emil. Potem zasnęła, a gdy się obudziła zaczęła się uważnie przyglądać Emilowi szeroko rozwartymi oczyma, opadła na poduszki i odeszła. Co napisał podsumowując tę śmierć, nie napiszę, bo to bardzo naturalistyczne. Kto chce koniecznie wiedzieć, napiszę mailem.
Marja Kielochówna |
Mańka uczęszczała do Siedmioklasowej Publicznej Szkoły Powszechnej w Dziedzicach, której kierownikiem był wtedy Leopold Piesko.
Maria była w pełni świadoma, że odchodzi: " Dzisiaj byłam także do zbadania. Obydwa płuca zajęte.Pani doktor mówiła, że wcześniej trzeba było przyjechać", "ja znów dla powietrza zostałam sama. Gdy przyszłam tutaj cisza i samotność podziałały od razu na płacz. Przyleciał wnet dyrektor i zaczął muwić, że na parę dni tutaj tylko zostanę, potem przeniosą mnie do Litualni. Więc już przestałam litować się nad własną niedolą i niemając nic do roboty zabieram się do pisania" (z listów Marji do domu)
Kielochy (początek lat dwudziestych), od lewej siedzą: Marja, matka Marjanna, stoi Władek, siedzi ojciec Paweł, Walerja. Od lewej stoją: Staszek, Emil, Franek. |
Zmawiała ponoć modlitwę konających z modlitewnika. Telegraficznie powiadomiono rodzinę Kielochów, że Maria czuje się gorzej. Matka z Emilem wyruszyła nocnym pociągiem pośpiesznym do Krakowa. Gdy dojechali rano, dziewczynka nie żyła. Pochowano ją obok sióstr na cmentarzu w Dziedzicach.
Władysław Kieloch |
Ukończył bielską przemysłówkę. Wybuch wojny uniemożliwił mu jednak złożenie egzaminu dojrzałości. Został wcielony do wojska, skąd po krótkiej zbrojnej kampanii antyniemieckiej dostał się do Rumunii. Tam został internowany. Leon Szarek (brat Babci Heleny Kielochowej, żony Emila) przysłał mu pieniądze i list, które miały umożliwić Władkowi przedostanie się do Francji. Niestety gotówkę skradziono i, a chłopak wrócił do okupowanej Polski. Ze względu na obowiązujący przymus pracy zatrudnił się jako hydraulik u Niemca Kurtziusa. Cały swój zarobek oddawał bratu Emilowi, który miał na utrzymaniu liczną rodzinę. Trzeba nadmienić, że Emil uzyskiwał pomoc również od rodziny Sieńczaków (dopiero gdy zatrudnił się jako nocny stróż, pomoc ta nie była już nieodzowna).
Za swój udział w konspiracji antyhitlerowskiej Władek został aresztowany i zesłany do obozu w Oświęcimiu. Emil starał się go wykupić, ale Niemcy, choć przyjęli łapówkę, nie zrobili nic w tym kierunku.
Przed śmiercią przebywał w bloku 11, gdzie zetknął się z niejakim Czerpakiem, kierownik parowozu kolejowego z Dziedzic. Ten opowiadał później Emilowi o bohaterstwie i spokoju Władka prowadzonego na śmierć: "Zapytałem Czerpaka, czy Władek mówił o tym, kto go sypnął. Mój rozmówca odparł: "Oczywiście zapytałem go o to, ale tylko machnął ręką i nie odpowiedział nic. A gdy zjechał do Oświęcimia sąd, przed którym miał stanąć, wyszedł na rozprawę spokojnie, choć dobrze wiedział, jaki będzie wyrok. Szedł i w ogóle zachowywał się po bohatersku. Wiedział dobrze, co go czeka. To był prawdziwy bohater".(E.K)
Bracia Kielochowie. Siedzi od lewej: Emil, Franek, stoją od lewej: Władek, Staszek Kieloch |
Roześmiana Lusia Kielochówna na rękach stryja Włądka Kielocha |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz