/swojana/

niedziela, 4 marca 2012

Pradziadek Paweł Kieloch - dziedzic na Piasta 6

            Paweł (mój pradziad po mieczu) przejął gospodarstwo na Piasta już pod koniec XIX w. Zgodnie ze zwyczajowym prawem młody gospodarz zobowiązany był zapewnić opiekę matce, jak i jej mężowi, a swojemu ojczymowi, Jurczykowi. Na jego barkach ciążyła też spłata "niewywianowanego" rodzeństwa (jak przypuszcza Emil Kieloch, mój dziadek, jego stryjowie - Franek, Jędrys i Józef zostali spłaceni wcześniej). Bracia mieli otrzymać po 2000 reńskich, trzy dojne krowy, jednego konia, a siostry tę samą kwotę, co bracia, ale po sześć krów. Wiana nie otrzymał Jakub, który wyemigrował do Ameryki i przyrodni brat, Ludwik Jurczyk, przeznaczony do stanu duchownego (co zresztą nie doszło do skutku "krew nie woda, majtki nie pokrzywy:). 
        Poza spłatą, pradziadek musiał przekształcić zaniedbane i nienowoczesne gospodarstwo ojców. I tak tradycyjny cep do młócenia zboża zastąpiono częściowo młockarnią.  W 1895 roku wraz z  innym gospodarzem - Budnym - Szymoszkiem, zakupili maszynę do kopania ziemniaków. Nabytek był tak unikatowy, że wypożyczali go gospodarze z Czechowic, Zabrzega i Jasienicy. To ziemniaczane cudo spłonęło w stodole podpalonej 1 II 1945 roku przez niemieckiego żołnierza, a więc służyło...pół wieku! Gdy pomyślimy, ile lat służy nam współcześnie sprzęt, czy to jeżdżący,  piorący, czy jeszcze jakiś inny, uświadamiamy sobie jak solidne były dawniejsze urządzenia. Świat schodzi na psy!
      Kolejne koszta, jakie musiał ponieść Paweł dotyczyły domu. Większa jego część (mieszkanie i pomieszczenia gospodarskie) składały się z drewna, z cegieł zaś wyłącznie chlew, zresztą bardzo zrujnowany. 
        Małżeństwo z bogatą Wrzołówną nie było przypadkowe. W dniu ślubu Maria (Marjanna) liczyła sobie 18 lat. Paweł był starszy o równe dziesięć (o dziwo! obydwoje urodzili się 24 stycznia, tego samego dnia urodził się w 1935 roku ich wnuk, a mój Tata - Leszek Kieloch). Maria ukończyła dwie klasy czterooddziałowej szkoły ludowej w Zabrzegu, Paweł ukończył szkołę ludową w Dziedzicach.
Straż Pożarna - zdjęcie niezidentyfikowne, znalezione w archiwach rodzinnych (można próbować identyfikować Kielochów po ich znaku szczególnym, uszach:) - jak dla mnie środkowy rząd, trzeci z lewej  - pradziadek Paweł, a pierwszy z lewej to jego brat, Franek. Widziałam go już w tym kapeluszu na jakimś zdjęciu z małym bratem dziadka Emila, Władkiem )
Jak przystało na bogatego gospodarza udzielał się społecznie. Szczególnie bliska jego sercu była działalność w Ochotniczej Straży Pożarnej w Dziedzicach, której oddawał się z pełnym poświęceniem. Paweł należał zresztą do grona założycieli tej instytucji: 
"I rzeczywiście w roku 1892 założono w Dziedzicach Ochotniczą Straż Pożarną [...] Pewnym jest, że lista założycieli obejmowała następujące osoby [...], rolnik Kieloch Paweł (za E. Kielochem, Jubileusz 55 - lecia Ochotniczej Straży Pożarnej)
"Postać  jego w moich wspomnieniach zawsze kojarzyła się z mundurem strażackim. Widzę go dotąd, przypominając sobie lata dziecięce, jak czyści błyszczące jak złoto guziki paradnego munduru strażackiego i błyszczący hełm blaszany" (E.Kieloch, W polskiej szkole elementarnej. W niemieckiej szkole ludowej i  wydziałowej.) 
Aż do 1929 roku piastował w niej stanowisko zastępcy naczelnika. Oprócz tego należał też do zarządu Czytelni Katolickiej.
        Już następnego dnia po ślubie "Wrónino" (żona Pawła Kielocha - Wrony) przybyła na gospodarstwo męża. Nie zastała tu żadnych luksusów, a warunki życia w niczym nie przypominały jej rodzinnego domu. Poza matką i ojczymem Pawła, nikt nie sypiał w łóżkach. Normalnym i nie wzbudzającym zdziwienia miejscem nocnego wypoczynku mieszkańców gospodarstwa były stajnie, stodoły,chlewy, ławy i  podłogi w izbach. Jednak jakiś czas po ślubie para młoda doczekała się drewnianego łoża. 
        Młode małżeństwo prowadziło swoje gospodarstwo wzorowo, a stopniowo uzupełniano je o kolejne zdobycze cywilizacyjne: młockarnię konną, uruchomianą przy użyciu kieratu; młynek do oczyszczania ziaren wymłóconego zboża; kosiarkę do trawy(!);sieczkarnię i wspomnianą wcześniej maszynę do kopania ziemniaków.  Udało się także przeprowadzić drenaż niektórych pól uprawnych. Co więcej, trud włożony w unowocześnienie gospodarstwa, połączony był z mozolną budową nowego, murowanego budynku mieszkalnego, który zachował się do dziś!
         W 1902 roku Paweł zakończył budowę ceglanego domu. Pod jego dachem znalazły się pomieszczenia mieszkalne, jak i gospodarcze tj. dwa mieszkania, w tym jedno jednoizbowe na poddaszu, spiżarka, komora, stajnia, obora i chlewki. Tylko zachodnia część była w całości podpiwniczona. 
Marja Kielochówna, Ćwiczenia polskie, Nasz dom w porze zimowej, 1927 (siostra dziadka Emila)
        Jak wyobrazić sobie dom Kielochów? Jaki był naprawdę - surowy, czy przytulny? Tak opisuje go Maria Kielochówna, siostra dziadka Emila w wypracowaniu szkolnym:

"Zima jest bardzo miłą porą roku. Drzewa i ziemia pokryte są białą warstwą śniegu. Także dach domu, w którym mieszkam, jest pokryty śniegiem, a u jego brzegów wiszą sople. Dom nasz jest parterowy. Frontem jest zwrócony na południe do ogrodu. Zajmuje cztery pokoje, stajnię i oborę. Obok domu jest zbudowana stodoła. Obok jest buda dla wiernego stróża - psa. Dom nasz jest z dwóch stron otoczony ogrodem. W osobnym ogrodzeniu na wiosnę sadzimy kwiaty, trochę dalej zaś warzywa. Następnie rzędami są posadzone drzewa. Teraz pokryte jest jednak wszystko śniegiem. W ogrodzie znajduje się taka mała sadzawka w zimie zamarznięta. Na nią też chodzimy w wolnych chwilach się ślizgać".

cdn

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz