lansik raz, dwa,
Jaga ma narty, Matka też ma.
Pruja po stoku,
toczą się ładnie,
czasem i w krzoki któraś upadnie.
Słoneczko świeci,
błękit otula,
radość zimowa w serduchach hula.
A na orczyku
wręcz akrobacje,
Jaga swym zadkiem zaznacza stacje.
Muldy zalicza,
w górę szybuje,
na krechę jedzie i popierduje:)
Matce zaś chrzeszczą stawy i ciało,
gdy wyrżnie ciałem, będzie bolało.
Jaga i Matka, zgrabna drużyna,
sezon narciarski wraz rozpoczyna:)
/ z serii: rymy krakowsko - częstochowskie/
/swojana/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz