/swojana/

niedziela, 31 sierpnia 2014

Niedzielne wspominki o stole pańskim

Basia Kielochówna w stroju stosownym do piosenki.



Hej! Na krakowskim rynku
maki i powoje / bis
Chłopcy i dziewczęta malowane stroje / bis

2 Hej! Na krakowskim rynku
gołębie zleciały / bis
Słychać jak tam grają mariackie hejnały / bis

3 Hej! Na krakowskim rynku
kręcą się górale / bis

Sprzedają serdaki kupują korale / bis

Zdarzyło się to około roku 1978. W przedszkolu nauczano nas z determinacją tańczyć krakowiaka. Trudno dziś powiedzieć, z jakiej okazji. Wyuczyłam się chyba doskonale, bo w niedziele na mszy na Lesisku, gdy tylko usłyszałam nabożną maryjną pieśń, przyjęłam idealną podobno, taneczną postawę - jedną rękę wyprężając  nad głową, drugą zaś układając wdzięcznie na boczku. I dawaj przez kościół w kierunku ołtarza.Więcej grzechów nie pamiętam:)

Druga kościelna, wspominana do dziś przygoda, pochodzi z czasów króla Ćwieczka. Ksiądz wzniósł dłonie nad ołtarzem w najważniejszym momencie mszy świętej, ja zaś puszczona na swobodę, zaciekawiona widocznie otoczeniem, pokulałam się na pulchnych nóżkach do stołu pańskiego i zaczęłam ciągnąć za nakrochmalony obrus. Ksiądz opuścił ręce i trzymał ratując z poświęceniem naczynia liturgiczne i świece, ja zaś ciągnęłam z uporem. Rodzice zaczęli się wzajemnie wypychać z ławki, kto ma iść po Baśkę, co wiązało się z publicznym przyznaniem się do dziecka przy ołtarzu. Poszedł Tatuś, niebożątko:)

1 komentarz:

  1. No coś na rzeczy jest z tym Twoim lenistwem pisarskim! ja tu od kilku dni zaglądam i zaglądam...fajnie, że wróciłaś :-) pozdrawiam i...(chyba) do zobaczenia jutro!

    OdpowiedzUsuń