/swojana/

wtorek, 10 czerwca 2014

Tren I


O, Zębie! 
co od lat tylu tkwiłeś w gębie,
łzy ronić przez Cię mi przychodzi,
wszak z paszczy jąłeś mi wychodzić,
czy tak się przyjaźń kończyć godzi?
Czy tak się robi Ty złamasie,
francuski tchórzu, łży pariasie,
czeski wojenny konformisto,
co podpisałeś pakt z dentystą?
Wraży ułomku, wypierdku mały,
wydam na implant majątek cały
a Ty kosteczko upierdliwa,
co jak idiota wciąż się kiwasz,
wychodzisz jak niegrzeczny gość,
gdy poczęstunku ma już dość?!
I w gospodarza imię godzisz,
bramę rozwierasz, czeluść płodzisz,
z wdziękiem chłodnego mizantropa,
co światu zadek by okopał,
wystawiasz mnie Ty nędzny knocie,
w rozpaczy, bólu i sromocie?!!!

Lecz ja powstanę, choć po czasie,
w porcelanowej błysnę krasie,
a Ty w trumience pochowany
żałować będziesz, żeś złamany!
Jeszcze zawyjesz pluskwo mała,
zamarzy Ci się szczęka cała,
zatęsknisz za mną, konfidencie,
innego wezmę na przyjęcie,
dla niego pasta, szczotka, woda,
dla niego ma uroda młoda.
A ty poczywaj w samotności
tęskniąc do mojej ślicznej kości.
I gdybyś wrócić chciał idioto,
choćbyś jak ruskie błyszczał złoto,
nikt nawet Ciebie już nie wspomni
i nie przygarną Cię bezdomni,
bo i podobne wszak przypadki, 
wrzucali do ściekowej kratki,
na wieki wieków.
 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz