Miłość
Zawsze postrzegałam swoich rodziców jako dobre, kochające się małżeństwo. Tę miłość przelali nas, dwie dziewczynki, które im się narodziły. Obraz, który wyrył się w moje głowie, to tata przytulający czule mamę i nas, radość, bezpieczeństwo, beztroska i spełnienie. Wychowywałyśmy się w atmosferze akceptacji, zrozumienia, troski towarzysząc rodzicom na wszystkich ich życiowych ścieżkach. Wędrowałyśmy razem z nimi nie tylko po górskich szlakach.
Spotkania... one rządzą się własnymi, niepisanymi, nieuporządkowanymi prawami.
W życiu Lali Paszkówny pojawiali się różni chłopcy. Jednym z poważniejszych kandydatów, którzy starali się o jej względy był Austriak (Heinrich Holzauer), dlatego już w małżeństwie Tata Leszek nazywał Mamę żartobliwie "Rakuszanką z Żebraczy":) [(Elżbieta Rakuszanka pochodziła z rodu Habsburgów, stąd skojarzenie z Austriakiem, kawalerem Mamy Maryli), była żoną Kazimierza Jagiellończyka; Żebracza - to nazwa dawnej wsi, która na przestrzeni dziejów została wcielona do Czechowic]. Austriak był bardzo zakochany w Lali (to imię, którym nazywano Mamę). Przyjeżdżał do Czechowic przywożąc jej wyjątkowe jak na tamte czasy prezenty - srebrny naszyjnik z miejscem na zdjęcie, austriackie czekoladki i bomboniery. Słał listy i dolary:). Austriak pochodził po kądzieli z rodziny Brożków, którzy mieszkali w Czechowicach nad Francuzami (nie narodowość, nazwisko pradziadków;). Matka Heinricha wyszła za mąż za Austriaka, który zginął na froncie wschodnim. Heinrich odwiedzając swoich polskich krewnych szukał żony Polki. Najpierw zainteresował się jedną z córek Klimczyków, ale gdy poznał Lalę, nie było już dla niego ratunku. Lala do dzisiaj ma w sobie dziewczęcy wdzięk, potrafi oczarować:) Odtąd korespondencja z Henellbach, z okręgu Voralerberg w Austrii przychodziła bardzo regularnie. W czasie swoich pobytów w Czechowicach mężczyzna zabierał Lalę na spacery nad staw Kopalniok. Pewnego razu chciał zaprezentować jej swoją zwinność i unieść się na rękach na barierce oddzielającej brzeg od wody. Niestety wykonał wymyk i wpadł:):):) Jego wełniany, ekskluzywny garnitur przemókł całkowicie. Kolejnego dnia przyszedł w ubraniu 3/4:), które skurczyło się nieco, a on nie miał drugiego na zmianę. Austriak zabierał Lalę do kościoła (był bardzo pobożny) i na potańcówki. Na jednej z nich w restauracji Nowomiejskiej parę dostrzegła nauczycielka biologii, niejaka Hełpa. Od tego czasu z bezwzględną konsekwencją zaczęła gnębić Lalę, która przygotowywała się do matury. Działania Hełpy (której nazwisko kojarzy się nam z naszym dalekim kuzynem, ssakiem o czterech chwytnych kończynach;) dotknęły dziadka Władzia, który uczył matematyki w tej samej szkole. Wiedział, że Lala przygotowuje się do matury, a postępowanie Małpy (ups!) jest wyjątkową złośliwością.
Udał się zatem do swojej szkolnej koleżanki zdecydowanie wyrażając swoje zdanie na temat jej kontrowersyjnych metod. Poskutkowało.
Nadeszły imieniny Władysława - 27 VI 1964. U Lusi Szwajnoch (zd. Kieloch) odbywało się imieninowe przyjęcie jej męża - Władysława. Zaproszono małżeństwo Paszków z sąsiedztwa - Władysława i Marię (moich dziadków), a przy okazji Lalę...
Pośród gości znaleźli się bracia Lusi - Leszek i Bogdan. Prawdopodobnie to spotkanie nie było tylko zwyczajnym przypadkiem...Paszkowie chcieli, Lusia chciała...(Leszek jest przemiły, ma wykształcenie, pochodzi z dobrej, znanej dziedzickiej rodziny;). Leszek rozmawiał z dwudziestoletnią dziewczyną o tym, czym się zajmuje, jakie ma plany na wakacje. Okazało się, że nazajutrz wybiera się na kolonie do Jasienicy jako wychowawczyni. Leszek zapytał, czy to będzie o wczesnej porze, bo coś wypił, a chętnie by ją zawiózł na miejsce motorem.
Nazajutrz WSMka mknęła w kierunku Bielska. Lala dotarła na kolonię, a w kilka dni później Leszek ponownie ją odwiedził. Wybrali się na spacer, usiedli na trawie, Lala skubała czekoladę, a Leszek włączył małe radyjko tranzystorowe, które ze sobą przywiózł;)
Jakiś czas później wybrali się na zabawę do restauracji Centralnej naprzeciwko dworca kolejowego na potańcówkę. Bawili się całą paczką. Nagle do środka wszedł Heinrich Holzauer - przyyjechał niespodziewanie z Austrii. Spojrzał na Lalę tańcząca z Leszkiem. Ona też go dostrzegła.
Mężczyzna odwrócił się na pięcie i wyszedł. Dziewczyna podążyła na zewnątrz, chciała porozmawiać, ale rozwiał się we mgle. Niedługo po tym zdarzeniu z Austrii przyszedł list...przykry dla Lali. Austriak zrywał znajomość, nie rozpaczała. Tym sposobem nie urodziłam się jako Barbara Holzauerówna:)
19 X 1964 roku odbył się ślub cywilny, a w kwietniu 1965 roku ksiądz Świeży udzielił ślubu kościelnego Marii i Leszkowi Kielochom.
Wesele zorganizowano w mieszkaniu dzadków Paszków, na Traugutta, w miejscu, gdzie spotkali się spotkała się po raz pierwszy:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz