Gospodarstwo Kielochów (w środku babka Marjanna) |
Babką Staszkową nazywano
Marjannę Kielochową, matkę Emila, gospodarującą wraz z synem Stanisławem
na Piasta 6. Każde z dzieci Kielochów zapamiętało ją inaczej. Lusia jako osobę bardzo rzeczową, Dania - oschłą. Marjanna czytała mnóstwo historycznych opracowań i była osobą bystrą, ale też wynoszącą się ponad innych. Tolerowała obecność różnych osób, oddzielając wyraźną kreską swoją rodzinę, czyli "my - Kielochy" i "reszta świata". Nos unosił się zatem lekko w kierunku błękitnego nieba odwracając uwagę od zdobiących "nas, Kielochów", uszu:)
Wnuki
babki Staszkowej bawiły się często na gospodarstwie pozwalając sobie
dosłownie na wszystko - miały do tego prawo. Podkarmiała ich ciastkami,
które zapijały świeżym, swojskim mlekiem. Całe dnie pędziły na zabawie
biegając po stodole, skacząc po kolasach stojących rzędem w wozowni, czy zjeżdżając na snopkach siana jak na sankach.
Wnuki Babki Staszkowej: Zdzisiek, Lusia, Jadzia, Boguś, najmniejszy Lesio (mój Tata) |
Zdarzyło się, że Lusia z Bogdanem paśli krowy na Piszczałkowcu (koło pierwszego mostu
na rzece Iłownicy). Przyszedł ich kolega, Jurek Cieśla, który pomógł
zapędzić zwierzęta na gospodarstwo. Babka Staszkowa zawołała do domu Lusię i
Bogdana dając im mleka i ciastek, Jurek, który pochodził z bardzo biednej rodziny, stał pod oknem. Babka obdarowała tylko swoich.
Po wojnie wzięła z ochronki sióstr Felicjanek chłopców z Powstania Warszawskiego - Ceśka i Bronka. Dzieci bawiły się wspólnie na gospodarstwie, do czasu, gdy przyuważyła to babka. Wyskoczyła i zganiła chłopców: "Do roboty! Wy się nie macie nic do bawienia z naszymi wnukami!" Wtedy w obronie sierot stanął Franek, jej syn, znany zresztą z wielkiego poczucia sprawiedliwości i opanowania: "To są mamo takie same dzieci, jak inne!" i zabrał je do siebie. Pomagały mu później w sklepie, który prowadził w rynku.
Nie sądzę, by babka Staszkowa była zła, raczej pełna ograniczeń. Pracowita, pragmatyczna, dbała o dom i gospodarstwo, wychowywała dzieci. Doskonale wpasowywała się w ówczesne realia. Mając wszystkie cechy skutecznej gospodyni, nie posiadała za grosz empatii. Z tym jednak trzeba się urodzić...Więc niech pierwszy rzuci kamieniem, kto jest bez winy:):):)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz