/swojana/

niedziela, 20 stycznia 2013

Prawdziwe oblicze Babki Staszkowej


Gospodarstwo Kielochów (w środku babka Marjanna)

Babką Staszkową nazywano Marjannę Kielochową, matkę Emila, gospodarującą wraz z synem Stanisławem na Piasta 6. Każde z dzieci Kielochów zapamiętało ją inaczej. Lusia jako osobę bardzo rzeczową, Dania - oschłą. Marjanna czytała mnóstwo historycznych opracowań i była osobą bystrą, ale też wynoszącą się ponad innych. Tolerowała obecność różnych osób, oddzielając wyraźną kreską swoją rodzinę, czyli "my - Kielochy" i "reszta świata". Nos unosił się zatem lekko w kierunku błękitnego nieba odwracając uwagę od zdobiących "nas, Kielochów", uszu:)
        Wnuki babki Staszkowej bawiły się często na gospodarstwie pozwalając sobie dosłownie na wszystko - miały do tego prawo. Podkarmiała ich ciastkami, które zapijały świeżym, swojskim mlekiem. Całe dnie pędziły na zabawie biegając po stodole, skacząc po kolasach stojących rzędem w wozowni, czy zjeżdżając na snopkach siana jak na sankach.
Wnuki Babki Staszkowej: Zdzisiek, Lusia, Jadzia, Boguś, najmniejszy Lesio (mój Tata)
      Zdarzyło się, że Lusia z Bogdanem paśli krowy na Piszczałkowcu (koło pierwszego mostu na rzece Iłownicy). Przyszedł ich kolega, Jurek Cieśla, który pomógł zapędzić zwierzęta na gospodarstwo. Babka Staszkowa zawołała do domu Lusię i Bogdana dając im mleka i ciastek, Jurek, który pochodził z bardzo biednej rodziny, stał pod oknem. Babka obdarowała tylko swoich.
     Po wojnie wzięła z ochronki sióstr Felicjanek chłopców z Powstania Warszawskiego - Ceśka i Bronka. Dzieci bawiły się wspólnie na gospodarstwie, do czasu, gdy przyuważyła to babka. Wyskoczyła i zganiła chłopców: "Do roboty! Wy się nie macie nic do bawienia z naszymi wnukami!" Wtedy w obronie sierot stanął Franek, jej syn, znany zresztą z wielkiego poczucia sprawiedliwości i opanowania: "To są mamo takie same dzieci, jak inne!" i zabrał je do siebie. Pomagały mu później w sklepie, który prowadził w rynku.
     Nie sądzę, by babka Staszkowa była zła, raczej pełna ograniczeń. Pracowita, pragmatyczna, dbała o dom i gospodarstwo, wychowywała dzieci. Doskonale wpasowywała się w ówczesne realia. Mając wszystkie cechy skutecznej gospodyni, nie posiadała za grosz empatii. Z tym jednak trzeba się urodzić...Więc niech pierwszy rzuci kamieniem, kto jest bez winy:):):)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz