/opowieść rodem z Mniszkówny/
W wielkim mieście, oprószonym cieniutką, lśniącą żółtym światłem latarń, warstewką śniegu, zdarzyła się taka oto historia. Historia prawdziwa. Smutna, Choć Piękna i Mądra, podążyła ze swoimi koleżankami z pracy na spotkanie wigilijne, które odbywało się w małej knajpce przy kufelku piwa. Ot, spontaniczny poryw kilku zmęczonych, zabieganych kobiet. Smutna, Choć Piękna i Mądra, przysiadłszy na knajpianym stołeczku przysłuchiwała się rozmowom, zagubiona trochę we własnych myślach. Z delikatnym półuśmiechem na ustach, melancholią w błękitnych oczach - znana, lecz nieznana. Gdyby ktoś zapytał Grono Koleżanek, kim jest Smutna, choć Piękna i Mądra, wyrywałyby się do odpowiedzi, ale słowa zamarłyby na ich ustach jak zbiorowa pauza (opuszczone żuchwy zastygłyby w artykulacyjnym bezruchu:)) Kim ona jest? Jaka ona jest?
W wielkim mieście, oprószonym cieniutką, lśniącą żółtym światłem latarń, warstewką śniegu, zdarzyła się taka oto historia. Historia prawdziwa. Smutna, Choć Piękna i Mądra, podążyła ze swoimi koleżankami z pracy na spotkanie wigilijne, które odbywało się w małej knajpce przy kufelku piwa. Ot, spontaniczny poryw kilku zmęczonych, zabieganych kobiet. Smutna, Choć Piękna i Mądra, przysiadłszy na knajpianym stołeczku przysłuchiwała się rozmowom, zagubiona trochę we własnych myślach. Z delikatnym półuśmiechem na ustach, melancholią w błękitnych oczach - znana, lecz nieznana. Gdyby ktoś zapytał Grono Koleżanek, kim jest Smutna, choć Piękna i Mądra, wyrywałyby się do odpowiedzi, ale słowa zamarłyby na ich ustach jak zbiorowa pauza (opuszczone żuchwy zastygłyby w artykulacyjnym bezruchu:)) Kim ona jest? Jaka ona jest?
Drzwi knajpki otwarły się znienacka torując drogę kłębuszkom rozgrzanego powietrza, które gwałtownie wyrwało się na wolność. Zjawił się On, Muzyk O Dobrym Sercu. Zahartowany przez tęsknotę, samotny, bez nadziei, podszedł do knajpianego stolika. Grono Koleżanek zamarło. Muzyk O Dobrym Sercu padł na kolana wyciągając zza siebie bukiet czerwonych róż. Żuchwy Grona Koleżanek opadły z głuchym łomotem na błyszcząca politurę stołu. Muzyk spojrzał w błękitne oczy Smutnej, Choć Dobrej i Pięknej, i rzekł:
"Szedłem za Panią. Podoba mi się Pani. Kocham Panią!" Smutna, Choć Piękna i Mądra upuściła dłoń do kufla z piwem rozchlapując złociste kropelki napoju. Nikt tego nie zauważył.Powietrze zastygło w niemej pozie (Boże! Ileż tych pauz było już dzisiaj!) Muzyk o Dobrym Sercu odwrócił się i odszedł. Początkowo ciche i nieśmiałe głosy Grona Koleżanek uderzyły w Smutną, Choć Piękną i Mądrą ze zdwojona siłą. Nie odezwała się ni słowem wpatrując się z miłością w niewidzialne ślady za oknem.
Zdarzyło się to w czwartek, 20 grudnia, na dzień przed końcem świata. Opowiedziała mi o tym, Smutna, Choć Piękna i Dobra, której życie pisze własnie nowy scenariusz. Grono Koleżanek regeneruje nadwyrężone stawy skroniowo - żuchwowe;)
swojana
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz