Zamiary Heli w stosunku do Emila były wciąż niejasne. Pewnego dnia odwiedził jej mamę, Marię, na Piasta. Po wymianie lokalnych ploteczek na tematy ważne i mniej ważne, zapytała Emila wprost:
-Rodzice Pana nie zgodzą się chyba, by pan się z Helą ożenił?
Odpowiedział bez wahania:
-Myli się pani. W tej sprawie nie będą stawiali mi żadnych poważniejszych przeszkód.
A więc jednak "poważniejszych". Maria Kielochowa (moja prababka, a matka Emila), dumna, bogata gospodyni siedlaczego gospodarstwa (swojana), wolałaby raczej jakąś lepiej sytuowaną pannę z równorzędnej rodziny, niż "biedniaczkę", córkę ubogiej wdowy po kolejarzu. W dodatku zarabiającą na życie szyciem w ukryciu tak, by policja jej nie nakryła. "Czy skłamałem? Właściwie nie. Jestem człowiekiem dorosłym i nauczycielem. Od 18 roku życia przebywałem nieomal stale poza domem rodzinnym i usamodzielniłem się. Teraz wprawdzie mieszkam w domu u rodziców, ale bardziej w charakterze sublokatora, niż członka rodziny. Mam osobny pokój, a gdy go opuszczam nikomu nie tłumaczę, gdzie idę i po co, i kiedy wrócę. Robię co chcę. Rodzicom ani na myśl nie przyjdzie wtrącać się w moje sprawy[...] Choć więc fakt moich starań o pozyskanie sobie Heli przyjęli NIECHĘTNIE, na mój ślub z Helą zgodzą się na pewno. Nie byłoby z ich strony żadnych zastrzeżeń, gdyby Helę poznali osobiście i mieli sposobność bliżej jej się przypatrzeć. Helę znają tylko z opowiadań złośników i widzą ją nie taką jaką jest naprawdę, ale jaką sobie w oparciu o plotki wyobrażają".(Pamiętnik 1928)
Zakochany Emil był gotów zrobić wszystko, by swą matkę, siedlaczkę, przekonać. Odłożył to jednak na później. "Posag Heli, o ile otrzyma, będzie wcale skromny. I to zapewne boli Helę.[...]Związek Heli ze mną byłby złamaniem prawa zwyczajowego, aktem rewolucyjnym godnym potępienia, lekkomyślnością, idiotyzmem. Tak zagadnienie to wygląda, jesli spojrzymy z pozycji bogaczy wiejskich"(Pamiętniki 1928)Przypomniał sobie, że nie tak dawno rodzice radzili mu, by zainteresował się kimś odpowiedniejszym, choćby Polokówną z Zabrzega... Emil odparł jednak, że dla niego równało by się to z szerzeniem prostytucji, a on na prostytucję nie pójdzie.
-My ci tylko tak radzimy - odpowiedział Paweł, ojciec Emila (mój pradziadek) - To jest nasz obowiązek rodzicielski. Masz swoje lata i zrobisz, co zechcesz.
Zakochany Emil był gotów zrobić wszystko, by swą matkę, siedlaczkę, przekonać. Odłożył to jednak na później. "Posag Heli, o ile otrzyma, będzie wcale skromny. I to zapewne boli Helę.[...]Związek Heli ze mną byłby złamaniem prawa zwyczajowego, aktem rewolucyjnym godnym potępienia, lekkomyślnością, idiotyzmem. Tak zagadnienie to wygląda, jesli spojrzymy z pozycji bogaczy wiejskich"(Pamiętniki 1928)Przypomniał sobie, że nie tak dawno rodzice radzili mu, by zainteresował się kimś odpowiedniejszym, choćby Polokówną z Zabrzega... Emil odparł jednak, że dla niego równało by się to z szerzeniem prostytucji, a on na prostytucję nie pójdzie.
-My ci tylko tak radzimy - odpowiedział Paweł, ojciec Emila (mój pradziadek) - To jest nasz obowiązek rodzicielski. Masz swoje lata i zrobisz, co zechcesz.
Emil doszedł do wniosku, że Hela wie o niechęci jego rodziców i dlatego odsuwa się od niego. Podejrzewał, że z tego powodu w jej głowie lęgną się różne myśli:
"Zasólcie sobie swojego synalka, kiedy taki zacny" (Pamiętnik 1928)
Co ciekawe małżeńskie plany Emila komentowano we wsi. Maria, matka Heleny otrzymała tajemniczy ANONIM:
Anonimowy donos, który otrzymała Prababcia Maria w 1928 roku od "życzliwej" |
"Pani Szarkowo!
muszem wom napisać że sie okropnie Buczkule o wasze curki starajom że tam strasznie wronowego nauczyciela do wos wobicie, i co se też myślicie że se taki wrona waszom cere weźnie ze se go strasznie wronowie przezywajom że stakom malowanom paradnicom hodzi, że nic nie rozumie jeny do zdrodła sie dziwać i malować i maściami sie mazać a uny też inaszy nie robiom nie godejcie im jeszcze nic bo by zaraz wiedziały kto wom to powiedzioł"
TŁUMACZĘ Z WIEJSKIEGO NA POLSKI - uprzejma "życzliwa" doniosła Marii, że niejakie Buczkule obmawiają ją i jej córkę Helenę, że niby wabią do siebie Emila Kielocha (Wronę - przydomek rodzinny, dodawany do nazwiska) mając nadzieję, że Emil poślubi Helenę. Jest to według nich naiwność i głupota, bo nauczyciel Kieloch na pewno nie ożeni się z "taką", a inni "wronowie" (czyli Kielochy) przezywają go, że się z malowaną paradnicą zadaje, która myśli tylko o przeglądaniu się w lustrze (zdradle), malowaniu i smarowaniu kremami. "Życzliwa" jest jednak po stronie Heli, bo dodaje, że Buczkule też tak robią jak Hela:) Prosi (w ostatnich słowach), by Maria nie zdradziła przypadkiem, że dostała list, bo rzeczone Buczkule, zaraz by wiedziały, kto "uprzejmie" donosi:)))
Cudowne klimaty:) Ciekawe, kim była Donosicielka?
Nie tylko do Marii, matki Heli, dotarły niepochlebne opinie na jej temat. Ktoś życzliwy rozmawiał również z Kielochami, rodzicami Emila - Pawłem i Marjanną, i utwierdził ich w przekonaniu, że siostry Szarkówny uczęszczają na każdą zabawę i SIĘ MALUJĄ! Emil zapewniał ich jednak, że Hela to zacna dziewczyna, a oni po prostu jej nie znają!
W pewnym sensie Kielochowie byli mądrymi ludźmi, którzy kierowali się zdrowym rozsądkiem: - Nie znamy jej, ale ludzie różnie opowiadają. A ty mógłbyś się jej tak nie narzucać, jeśli cię nie chce!
Dobrze, że Emil nie poddał się ich sugestiom, bo przecież, gdyby tak ustąpił, nie było by mnie na świecie, i dzieci moich, a później dzieci moich dzieci. Jak czyjaś determinacja może wpłynąć na losy świata:) Choć przecież, gdyby mnie nie było, to też bym nie żałowała, bo by mnie nie było:)))
Dziadek zawziął się i postanowił "pójść" na wojnę - na dwóch frontach (tak jak później we wrześniu 39' ): "czeka mnie walka z moją rodziną i bój o Helę".
Nie tylko do Marii, matki Heli, dotarły niepochlebne opinie na jej temat. Ktoś życzliwy rozmawiał również z Kielochami, rodzicami Emila - Pawłem i Marjanną, i utwierdził ich w przekonaniu, że siostry Szarkówny uczęszczają na każdą zabawę i SIĘ MALUJĄ! Emil zapewniał ich jednak, że Hela to zacna dziewczyna, a oni po prostu jej nie znają!
W pewnym sensie Kielochowie byli mądrymi ludźmi, którzy kierowali się zdrowym rozsądkiem: - Nie znamy jej, ale ludzie różnie opowiadają. A ty mógłbyś się jej tak nie narzucać, jeśli cię nie chce!
Dobrze, że Emil nie poddał się ich sugestiom, bo przecież, gdyby tak ustąpił, nie było by mnie na świecie, i dzieci moich, a później dzieci moich dzieci. Jak czyjaś determinacja może wpłynąć na losy świata:) Choć przecież, gdyby mnie nie było, to też bym nie żałowała, bo by mnie nie było:)))
Dziadek zawziął się i postanowił "pójść" na wojnę - na dwóch frontach (tak jak później we wrześniu 39' ): "czeka mnie walka z moją rodziną i bój o Helę".
Tymczasem Janek Szarek, brat Heli wyprawił imieniny. Zabawa toczyła się w najlepsze, cały dom rozbrzmiewał wesołym gwarem i śmiechem zaproszonych gości. Helena zamknęła się w małej izdebce i szyła coś pilnie naciskając z impetem na pedał "singerki". Emil nie mógł się powstrzymać i nieustannie otwierał drzwi zaglądając do środka. Była rozdrażniona i wypraszała go stamtąd, ale on z maniackim uporem, nie stosował się do jej próśb.
"Grałem brzydką rolę natręta". Nie była to dobra strategia.
Znów poczuł się zraniony. Po raz setny w roku 1928:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz