/swojana/

czwartek, 22 września 2011

O pięknej Helenie, namiętnym Emilu i słuchawkach do detektora ...cz.5

PODTYTUŁ: Wycieczka do Ojcowa, czyli romantyczne porywy miłosne  i podrygi Emila na jurajskich polach

Wycieczka do Ojcowa 29.06 - 3.07. 1928 (od lewej na dole): Emil Kieloch, być może przewodnik Ferda, Jan Solich (ojciec Herminki), (od lewej na  górze): Hela, Herminka, Janek,( na szczycie): kolega Tomek Wojnarowicz w bośniackim fezie.
        Po zakończeniu roku szkolnego 1928,  wyczerpany nauką szkolną, Emil, wybrał się na wycieczkę do Ojcowa. Razem z nim wyruszyła niewielka grupa znajomych: kolega Tomek Wojnarowicz, Herminka Zolichówna z ojcem, Janek Szarek i wreszcie ukochana Hela. Wyjechali  z Dziedzic koleją o 4 rano, by wysiąść na małej stacyjce w Zabieżowie. Dzień był pogodny, rześki, wymarzony wręcz na piesze wędrówki. Podążali raźno wiejską drogą, by po jakimś czasie wkroczyć na polną ścieżkę przepojoną intensywnymi zapachami traw i kwiatów. Tomek Wojnarowicz założył na głowę zabawny, czerwony  bośniacki  fez  i przygrywał wędrowcom na mandolinie. Herminka wraz z Helą ubrane w białe, zwiewne sukienki upstrzone bladofioletowymi trójkącikami, w męskich kaszkietach, wyglądały nadzwyczaj powabnie. Emil, co stało się już niemal typowym rysem jego charakteru, zaczął podejrzewać, że Hela czaruje Tomka swym śmiechem, spojrzeniami i okazuje mu o wiele więcej względów. Na szczęście przypomniał sobie, że kolega ma już swoją wybrankę, Stefcie Nowakównę, do której zapałał gwałtownym, niespełnionym uczuciem. 


W innym przypadku sytuacja mogłaby okazać się niebezpieczna. Po pewnym czasie Hela znalazła się obok Emila. Nawiązali przyjazną, serdeczną rozmowę i przez długi czas szli ramię w ramię, bardzo blisko siebie, co utwierdziło niepewnego amanta, że jednak mogą z przyjemnością przebywać tylko we dwoje. Zdawało mu się, że suknie dziewcząt unoszą się nad łanami złotych zbóż niczym skrzydła motyli rozpostarte na wietrze, a niebo nasycone jest głębokim błękitem, który  przyćmiewa słońce liliowym blaskiem.
"Hela zawsze obawiała się słońca. Bała się, by nie wywabiło na jej białą twarzyczkę brunatnych piegów. Obawy te nie były bynajmniej nieuzasadnione.Zjawiały się te piegi w niewielkiej i nieznacznej ilości. Gęściejszy ich rój usiłował skupić się na grzbiecie noska w górnej jego części pomiędzy oczami. Wszystko to nie ujmowało nic z jej wdzięku, z jej powabu. Tak było dawniej, tak jest i dziś. Jej z wszystkim do twarzy. I z tą garstką słabo zarysowanych piegów".

        Wędrowali mijając małe wioski i cieniste lasy. Zatrzymali się na chwilę, by ochłodzić się w wartkich wodach niewielkiego strumyka, który malowniczo przecinał krasową dolinkę. Jego wody odbijały  mieniące się iskierki światła opływając stare, zniszczone wapienne skały.


Około 70 lat później  w tych samych okolicach( "szóstka" z Liceum):








Tymczasem Emil nie odstępował Heli na krok. Rozkoszował się nią i dzikim krajobrazem(sic! zastanawiam się, co było bardziej dzikie Ona, czy krajobraz???), który rozpościerał się przed nimi. Czuł, że jest mu tak dobrze! Nareszcie poświęcała czas tylko jemu, dowcipkowała, śmiała się głośno i szczerze (niewątpliwie podbudowało to i tak już dość wybujałe ego Emila).
"Było tu miło, chłodno i jakoś uroczyście. Często ukradkiem zerkałem w stronę kroczącej obok przepysznej  dziewczyny. Rozkoszowałem się jej młodością. We mnie rodziła się chęć przytulenia jej do piersi, by swoje szczęście przelać w niemy uścisk. Oczywiście żadnym gestem, nawet najlżejszym, tych zamiarów nie ujawniłem".
Przecudna dolina urwała się nagle, a przed nimi pojawiła się nowo wybudowana droga, po której przemykały rozpędzone samochody wzbijając tumany pyłu. Upał narastał. Za zakrętem pojawiły się niskie chaty, w których poprosili o trochę wody. Niska, ładna gospodyni użyczyła im garnuszka.
-Dziwicie się pewnie, po co ci ludzie do Ojcowa wędrują? - zagadnął Emil - Co z tego będą mieli, że Ojców zobaczą?
-Dziwuję się- odparła dziewczyna
Długotrwały marsz zaczął wszystkim doskwierać. To, co o poranku zachwycało, teraz stało się przyczyną zmęczenia. Słodkie zapachy ziół i kwiatów otumaniały, a monotonny krajobraz pól i lasów zdawał się ciągnąć bez końca.
      Nareszcie dostrzegli Ojców. Dolina pokryta była niezliczoną ilością drzew szpilkowych, spośród których wystrzeliwały w górę brudnobiałe skały wapienne: "Stały obok siebie jak żołnierze ustawieni w szeregu ćwiczebnym". Z łatwością znaleźli miejsce noclegowe - dwa małe, urocze pokoiki na poddaszu połączone wspólnym balkonem. Oczywiście dziewczęta zajęły pokój razem z ojcem Herminki, starym Zolichem, w sąsiednim zaś zamieszkał Emil, Janek i Tomek. 


pocztówka ze strony Ojcowskiego Parku Narodowego

pocztówka pochodzi ze strony Ojcowskiego Parku Narodowego
Tego dnia wyprawili się, by zwiedzić z przewodnikiem, niejakim Ferdą,  grotę Łokietka i grotę Ciemną. Wdrapali się też na Górę Chełmową. Emila zainteresowały  wspomnienia przewodnika dotyczące I wojny światowej. Forda sympatyzował wyraźnie z Rosjanami, wyrażając głośno niechęć do Austriaków. Podobno miejscowa ludność właśnie w tych grotach szukała schronienia w czasie wojennej zawieruchy.Następnego dnia odwiedzili Pieskową Skałę.

Wieczorami zaś przesiadywali na balkonie śpiewając ballady lub wymyślali zabawy np."w  kryjówki" w Bramie Krakowskiej. Tam dostrzegł Emil migające zielone światełka, które okazały się być świetlikami. Ja sama  pamiętam je z dzieciństwa i gdy kilka lat temu zobaczyłam je w Beskidach, zrobiły na mnie niesamowite wrażenie. Zachwycające, małe światełka, które żyją i przepięknie mienia się na tle ciemnego nieba! Bajka! W takich okolicznościach można kochać:)
       Emilowi zdawało się, że Hela jest jakaś milcząca, ale  z żelazną konsekwencją prowadził niekończące się monologi opowiadając jej o szkole, kolegach, własnych odczuciach i choć sam miał wrażenie, że rozmowa się jakoś przestała kleić, kontynuował wywody: "Wykazywała się dużą cierpliwością nie przerywając mojego ględzenia". Boże! Więc wiedział, a nie mógł przestać. To dziedziczne:)
Mury zamku w Pieskowej Skale (National Geografic)
      
 Ostatniego dnia pobytu Janek i Emil kupili swoim dziewczynom artystycznie rzeźbione pudełka, które zapełnili słodyczami. Romantyczne i  ujmujące zakończenie wspólnego wyjazdu. Po powrocie odprowadzili Zolichów - Herminkę i jej ojca. Emila  zachwyciła wprost wspaniała, rodzinna atmosfera panująca domu,  prostego przecież, kolejarza. Przytulny, ciepły, spokojny zakątek z serdecznymi domownikami. 
"Tak skończył się epizod ojcowski, jeden z najładniejszych w moim życiu".
Tymczasem Hela wróciła do swoich dawnych praktyk i znów zafundowała Emilowi chroniczną niepewność jutra. Wyraźnie zaczęło go to męczyć. Spędzali razem mnóstwo czasu, ale wyraźnie wyczuwał chłód i narastający dystans. Wybrali się razem z Elą Szarkówną na film pt."Żyd, wieczny tułacz". Stało się to okazją do kolejnej, poważnej rozmowy:
"Usiłowałem w rozmowach z Helą poruszyć sprawę naszej przyszłości. Nie udało mi się to. Zbyła moje propozycje milczeniem. Dlaczego? Nie wiem. Co to jest, co jej zamyka usta? Przecież chętnie przebywa w moim towarzystwie. Mimo tego niezrozumiałego uporu z jej strony zapowiedziałem jej, że czy tego chce, czy nie, będzie ze mną się musiała  rozmówić, byśmy mogli wreszcie zdecydować, czy się rozejdziemy, czy  zaręczymy".
Emil doszedł do wniosku, że  Hela boi się ośmieszenia. Chciałaby w jego oczach uchodzić za doskonałość, a narzeczeństwo być może odsłoniło by jej słabości. Podejrzenia swoje opierał na obserwacji dziewczyny, gdy tylko zaczął pojawiać się u niej na Piasta. Chowała się przed nim do innej izby, gdy tylko nie była odświętnie ubrana. Wybił jej to z głowy.
Poza 90 procentami czasu poświęconego na brazylijskie romanse, 10 procent poświęcał Emil na inne sprawy. Zaczął uczęszczać na lekcje francuskiego do Bielska. Dojeżdżał tam dwa razy w tygodniu do rodowitej Francuzki, pani Empson (żony rodowitego Anglika). Wyznania miłosne tak cudnie brzmią w języku francuskim, jeszcze piękniej francuskie piosenki o miłości:

1 komentarz:

  1. Droga Koleżanko ze szlaku!
    Tak sobie siedzę i czytam Twoje opowieści i piję Lambrusco i piekę tartę ze śliwkami:)...zaraz muszę wyjść do pracy dlatego piję małą ilość Lambrusco..za oknem moje goprówki liście nabierają złotego koloru. Przyjemny jesienny czas. Jeszcze milszy jak zerkam na Twe opowieści:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń