Straszliwą zostałam dziś zdjęta żałością,
żałością rozciągniętą, aż po krańce świata,
bo wiedzę przyswoiłam, co mi w gardle ością,
że nie jestem przecie żadnym pępkiem świata!
A pępkiem chciałabym bywać, bo rzecz jest to znana,
że taki pępek świata, opływa w dostatki,
w komplementach, zachwytach byłabym kąpana,
najmędrsze by się zdały najgłupsze me gadki.
Każde me westchnienie, każde me ziewnięcie,
poczytane by było za przednią nagrodę,
za wspaniałe i ważkie każde przedsięwzięcie,
dostrzegano by w świecie zacną mą urodę...
A tak tęsknię tylko za pępka splendorem,
co utkany z pychy i wielkiej próżności,
marzy mi się być czasem pępkowym potworem,
bez klasy, bez rasy, bożyszczem ludzkości.
Skąd o wielkości pustej w mej głowie marzenia?
Czy brzemię codzienności zastawia przynętę?
Atawizm jaki rajski mą wolę przemienia?
Ewa miała choć listek, mnie nie stać na puentę!
/swojana/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz