/swojana/

środa, 28 marca 2012

Apel do pana pacana

W mej kształtnej czaszce dziś potańcówka,
łomoty, trzaski, basowe brzmienia, 
pustką rozbrzmiewa ma tępa główka,
echo tańcuje z gracją kamienia.

Gdzie się podziały myśli i słowa, 
co zawsze stały na posterunku?
Ktoś skradł je pewnie, perfidnie chowa,
A ja bezmyślnie chwytam się trunku.

Staję z apelem, co serce skruszy,
złoczyńcy daję swe zapewnienie,
oddaj, choć drucik, co trzyma uszy,
zbrodnia Twa pójdzie wnet w zapomnienie!

Amnestia, wolność, kar darowanie,
choć przebaczenia ani na jotę,
kochałam uszy swoje, pacanie,
zrobiłeś ze mnie biedną sierotę.
/swojana/





1 komentarz:

  1. Wierszyk czytam, próbuję zrozumieć, analizuję. Język dobry, kompozycja ciekawa. Co ciekawe, nasuwa się pytanie o, jak to mawiał poeta formę. W życiu liczy się forma, tzw. morda. Ale takie myślenie było by uproszczeniem, bo tam jest drugie dno za tą formą - tak mi się wydaje. Chociaż to tworzy kolejną formę. Moją w interpretacji Twojej. Miał jednak Witold wiele racji w tym co mówił i sobie wymyślił.
    Poza wszystkim i uwagami wcześniejszymi, szukając interpretacji, to jakby nie patrzeć alkohol i jego skutki - mimo wszystko :)

    OdpowiedzUsuń