/swojana/

sobota, 25 lutego 2012

Marchewkowiec z delikatną słodyczą ananasa i chrupkoscią orzechów

Delikatna wilgoć marchewki, słodycz ananasa, chrupkość orzechów, a przy tym idealnie połączony aromat korzennych przypraw. Przepis pochodzi ze strony moje wypieki. Ja zrobiłam go z podwójnej ilości składników i jak się okazało, słusznie, bo szybko rozpłynął się w rozlicznych ustach;) 



Składniki:
1 i 1/3 szklanki mąki pszennej
szklanka drobnego cukru
2 łyżeczki sody oczyszczonej
1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżeczki cynamonu
1/2 łyżeczki zmielonych goździków
1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
1/2 łyżeczki ziela angielskiego
1/2 łyżeczki soli
2/3 szklanki oleju rzepakowego lub z orzechów włoskich
4 jajka, roztrzepane
2 szklanki posiekanych orzechów włoskich
szklanka posiekanych, odsączonych ananasów z puszki
2 szklanki startej marchewki (średnie oczka)

Składniki suche: mąkę, cukier, sodę oczyszczoną, proszek, przyprawy wymieszać w jednym naczyniu.
Składniki mokre: olej i jajka roztrzepać w drugim, przelać do składników suchych i wymieszać. Dodać startą marchewkę, pokrojone w kostkę ananasy i posiekane orzechy.
Dużą tortownicę wyłożyć papierem do pieczenia, boki wysmarować olejem. Przelać ciasto, wyrównać je. Piec w temperaturze 175 st.C przez 50 min. do tzw. "suchego patyczka"

Krem: w oryginalnym przepisie zrobiony jest na bazie serka philadelpia, ale ja nie mogłam go dostać, więc wykorzystałam serek mascarpone. Podam dwa warianty kremu - ten mój z mascarpone i ten ze strony moje wypieki, bo sądzę, że jest wyśmienity i na pewno go wypróbuję następnym razem.



I Krem oryginalny (moje wypieki) - na podwójną ilość              

600 g serka philadelphia                                                               
12  łyżek masła, w temperaturze pokojowej                                
3  szklanki cukru pudru, przesianego                                           
2 łyżeczki ekstraktu lub pasty z wanilii

 II Krem Basi

500 g mascarpone
1,5 szklanki cukru pudru przesianego 
szczypta soli
aromat waniliowy


Upieczone ciasto przeciąć na pół. Przełożyć połową kremu. Na wierzchu wyłożyć drugą część. Pięknie wygładzić. Narysować przekątne. Rozłożyć połówki lub ćwiartki orzechów włoskich. Oprószyć cynamonem.

Cóż mogę dodać? To jedno z najlepszych ciast, jakie jadłam. Warto dodawać świeżo zmielone przyprawy, zapach nieporównywalny z gotowymi zestawami korzennymi. Mam ochotę upiec go znów i to prędko!

2 komentarze:

  1. Kiedy mogę wpaść na degustację :-) bo nie wiem, czy warto je robić :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. He, he...wpaść zawsze można, gorzej z degustacją...rodzina spragniona stoi już w blokach, gdy wyjmuję z pieca..., a potem trwa to raptem parę minut;)

    OdpowiedzUsuń