Choć trawa wciąż niezielona,
a wiosna niezbyt gorąca,
pragnienie mnie dopadło,
by wcielić się w zająca.
Zając wszak, jak wiadomo
zęby radośnie suszy,
więc robię ochoczo to samo,
i dziarsko wystawiam uszy.
Chciałabym kicać jak zając,
przewyższać baranki - chmury,
lekko opadać na ziemię,
zaliczać wszystkie dziury.
Marchewkę chrupać radośnie
bez strachu przed zęba niebytem
i przypatrywać się wiośnie ,
być życiem i rozkwitem.
/swojana/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz