/swojana/

wtorek, 17 stycznia 2017

Kartki z podróży - Wodospady

By smakować życie, udałam się na kąsek filmowy pt. Paterson, w reżyserii światowej sławy twórcy, Jarmucha. Film wyświetlano w jednym z trójmiejskich kin, akurat nowoczesnym z mało dyskretnym smrodkiem starego popcornu unoszącym się na całej połaci...(zdecydowanie preferuję "na całej połaci śnieg...":) Namaszczona atmosferą dzieła w zupełnie prozaicznym celu udałam się do kinowych toalet. Do toalety chodzi każdy i  nie warto się tego wypierać, nawet gdy zapoznajemy się akurat z nowym narzeczonym. Wracając do głównego wątku, w toalecie, trochę zaniedbanej, były dwie kabiny. Obydwie zajęte. Przed toaletą stałam ja i Pani z Kolejki. Wewnątrz jednej z nich, Gdakająca Konwersantka odebrała właśnie komórkę. Ponieważ panowała cisza jaką tylko można spotkać w tym odizolowanym od pół i łąk miejscu, słychać było wyraźnie każde wypowiedziane zdanie łącznie z zapraszaniem przyjaciół do siebie w dniu jutrzejszym, natarczywym zapytywaniem dlaczego nie przyjdą i tym podobne naciski. Pani Gdakająca Konwersantka wyraźnie niezadowolona z pobytu w jednej z kabin, opuściła ją, jak się później wyjaśniło brak papieru, kontynuując rozmowę  i zajmując drugą kabinę. Konwersacja trwała  w najlepsze - zaśmiechiwanie się, popiskiwanie, do tego słychać było spadanie torebki i uwidocznił się pasek wełnianego płaszcza. Moja cierpliwość sięgała zenitu, ale wyciszałam się traktując to jak hartowanie ducha. Pani z Kolejki wywracała oczyma, co sama często czynię, gdy nie mam odwagi nakląć. W pewnym momencie, gdy wartkie słowa sypały się nadal z ust Gdakającej Konwersacji, po nagłej dramatycznej pauzie w słowotoku, dał się słyszeć huk wodospadu. Dramatyczne to było doznanie. Przerażające widmo kataklizmu spowodowanego nagłą awarią wodociągów w całym mieście. Nie były to może wodogrzmoty, tego Gdakająca Konwersantka oszczędziła zebranym, ale prawdziwie huczące kaskady. Potężne zasoby. A trwało to prawdziwie długo. Zastanawiałam się, w jakich jeszcze innych okolicznościach Pani ta potrafi prowadzić konwersację. I czy odbiorcy narażeni są również na jej zaparcia lubo obstrukcje?  Może zmuszeni są wysłuchiwać całej kakofonii dźwięków? Z mej pamięci wyłonił się ów klasyczny już kadr z Dnia Świra, w którym Marek Kondrat bezskutecznie usiłuje przetrawić towarzystwo gdakających współtowarzyszek podróży.
Lżejsza o jakieś 5 litrów Gdakająca Konwersantka opuściła pomieszczenie wypuszczając nieprzerwane ciągi słów. 
Zdecydowałam, że wolę jednak pola i łąki.