/swojana/

niedziela, 5 kwietnia 2015

Dla Kuzyna mego:)

Przy okazji przeglądania zasobów w komputerze, natrafiłam na filmy z Bożego Narodzenia. Właściwie można by pomyśleć, że to właśnie teraz mamy Boże Narodzenie, gdyby nie baran dumnie prężący się na wielkanocnym stole. Alleluja!
Wracając do zasadniczego wątku. Kuzyna W. miałam okazję widzieć przed Świętami tylko przez chwilę, bo czasu mało a obowiązków dużo. Właściwie machnęliśmy tylko sobie przez szybkę. Tym bardziej cieszę się, że znalazłam film, który świadczy o pewnej niebywałej umiejętności, nie tyle indywidualnej, co rodzinnej.
Synchroniczne mieszanie herbaty! 
Dotychczas znane było synchroniczne pływanie. Stało się ono dyscypliną sportową, w której duety lub większe grupy zawodniczek wykonywały w wodzie układy figur gimnastycznych. Sam termin "synchronia" oznacza jednoczesność pewnych procesów lub zjawisk. I oto pojawia się nowa dyscyplina, której prekursorami stali się członkowie mojej rodziny:

piątek, 3 kwietnia 2015

Kartki z podróży - Celebryckie przygody Jacka Wrony




















W kolejce skm często o świcie popada się w stan półsennej obojętności na otoczenie. Trudno nawet powiedzieć, żeby człowiek oddawał się jakimś myślom. Wędruje raczej po bezkresie zawieszony między dwoma światami. Niczego nie przyjmuje i niczego nie daje. Jego ciało poddaje się subtelnemu działaniu sił fizycznych, kołysząc się ledwo dostrzegalnie. I oto w takiej szarej, nijakiej scenerii poranka do kolejki wsiadł Pan Jacek Wrona Znane Nazwisko Znane. Ubrany był w zimową kurtkę, całkiem przyzwoite spodnie z materiału i skórzane buty. Rozsiewał wokół dyskretny zapach nocnego spożycia. Jego nastrój oscylował na pograniczu radosnego, wspieranego jeszcze procentami podniecenia a nieuchronnego końca związanego z porannym trzeźwieniem. Początkowo z braku rozmówcy zaczął rozmawiać z samym sobą: "Implant, po prostu implant". To jednak wystarczyło, bym ze zwykłą swą subtelnością zawiesiła na nim powiekę, a co za nią idzie, i oko. Panu Jackowi Wronie Znane Nazwisko Znane nie wystarczył jednak monolog. Zaczął więc przemawiać radośnie do siedzącego obok dziewczęcia (przesadziłam, prawdę mówiąc była z tej samej geriatrycznej półki, co  ja:). Kobieta z niesmakiem odwróciła głowę do okna ignorując zupełnie towarzyskiego Jacka Wronę Znane Nazwisko Znane. Niepocieszony wyjął więc komórkę i w zatłoczonej kolejce zaczął umawiać się na wizytę do przychodni lekarskiej:
-Dziń dobry. Chsiałbym się uuumóyć na wyzytę, wie pani.
-...(prawdopodobne pytanie pani rejestratorki, bo Jacek milczy)
- Żyyy należę do państwa? - z niezwykle eleganckim uśmiechem i gestykulacją Jacek wzbijał się na wyżyny swej elokwencji - Odóż, proszę paaani... ja poniekąd należę do sałego źwiata...
Tu nastąpiła długa odpowiedź w słuchawce.
- Ale, ale...- Jacek wkroczył do akcji - Pooozwoli pani, że się przedstawię.... Jazek Wrona, znane nazwisko, znane. Barrzo, wie pani, zależy mi na tej wizycie i jeśli pani nie ma nic przeciwko temu, podaję mój adres...- tu nastąpiło uszczegółowienie danych. Niestety nie było mi dane dosłuchać do końca, a miałam przeczucie, że akcja dopiero się rozwinie.
Pomyślałam tylko, że celebrytą trzeba się urodzić.