/swojana/

piątek, 31 maja 2013

Pokusy u Larisha..., czyli gdzie się bywa i czemu nie można się oprzeć (dogadzanie ciału), Muzeum w Cieszynie (coś dla ducha)

Moje ścieżki zawiodły mnie ostatnio w rodzinne strony. Korzystając z nadarzającej się okazji wyruszyłyśmy z mą przeuroczą kuzynką - Danutą- do Cieszyna, w którym zamierzamy kupić kamienicę i tam zamieszkać. Plany te, dalekosiężne:) póki co,  odsuwamy na późną emeryturę lub według Danki na następne wcielenie, w którym zamierzamy być obrzydliwie bogate nie tylko z domu, ale i  "od przybytku" (w nawiązaniu do polskiego, ludowego przysłowia "od przybytku głowa nie boli"). Na razie eksplorujemy cieszyńskie uliczki łypiąc jedynie łapczywie oczkiem
lub degustujemy (chciałam być wysoce  kulturalna, ale "degustacja nie jest właściwym słowem), zażeramy się (to nie jest do końca to, co chciałam wyrazić:), lecz oszczędzę miłych czytelników racząc ich dziś wyłącznie piękną polszczyzną bez tych wszystkich określeń odnoszących się do znamiennych partii ciała, nieopodatkowanych profesji, czy chorób wenerycznych i zakaźnych, które to słówka z takim zapamiętaniem wpisują się w naszą codzienność, gdziekolwiek by człek się nie udał...Wracając jednak do Cieszyna i konsumpcji. Zażerania dokonujemy w kawiarni u Larisha. Jeśli kto wnikliwy, dotarł do śladów naszego tam pobytu pozostawionych na tym blogu. Nie będę skupiać się na kawie, bo ta jak wiadomo, jest dobrem sama w sobie, skoncentruję się na ciastku..., którego nazwy nie przytoczę, bo straszną miewam sklerozę, przypominam sobie jednak smak i rozkosz, jakiej można doświadczyć - połączenie bezy, orzechów, miodu, delikatnego waniliowego budyniu i kwaskowatych owoców ukrytych pomiędzy odkrywanymi warstewkami. W trakcie spożywania wydawać można było jedynie westchnienia, mlaski, tudzież pomruki,  bowiem żadne  słowa nie opiszą wrażeń albo opiszą je niedoskonale ...Udajcie się zatem sami..






wtedy poznacie...


Zamieszczę tu link do pokazu slajdów z Muzeum w Cieszynie.:), nie można żyć tylko "samym chlebem":)

CDN

piątek, 24 maja 2013

Opis Dziedzic - z zeszytu szkolnego Rozalji Buczkówny

Rozalja Buczkówna - uczenica dziadka Emila Kielocha z 7 - klasowej Szkoły Powszechnej w Dziedzicach. Prawdopodobnie zachowano jej zeszyt ze względu na jej szczegoóne uzdolnienia literackie.

Opis Dziedzic

Dziedzice są ładnem miasteczkiem, które leży częściowo w dolini, a częściowo na wyżynie. Znajduje się tu dużo pięknych domów wraz z ogrodami. Prócz domów znajdują się i pola, kóre w lecie uginają się od złotych kłosów napełnionych ziarnami. Gdzieniegdzie rozpościerają się łany pstrzące od kolorowych kwiatów. Między polami znajduja się ścieżki ubrane w zieloną trawę. Przez Dziedzice przepływaja nieduże rzeki. Największa i najpiękniejsza jest rzeka Wisła. Gdy byłam młodsza i chodziłam do 5-tej klasy, poszłam ku Wiśle, a ona starsza opowiadała mi różne bajki o tej cudnej rzece. Dolina Wisły w Dziedzicach jest bardzo ładna. Dziedzice są ważnym węzłem kolejowem.Przez to urocze miasteczko przechodzi dużo ulic i dróg. Koło szkoły znajduje się mały lecz ładny kościół. Jest on zbudowany w styku gotyckim. Co dnia i w niedzielę ludzie śpieszą do niego, by się pomodlić. W Dziedzicach znajduje się duży dworzec kolejowy. Znajduje się tu i pomnik. Koło Domu Narodowego jest rynek, na którym raz w tygodniu można zobaczyć mase ludzi, którzy sprzedawają lub kupują różne rzeczy. Tego roku powstało dużo nowych domów. I z tego wnioskujemy, że za parę lat powstanie z tego miasteczka duże miasto.
Dziedzice, dnia 17 czerwca 1929

[zachowano oryginalną pisownię-przyp.swojana]


niedziela, 19 maja 2013

Koncert muzyki klezmerskiej w Gdańsku, 19.05.2013

 Muzyka klezmerska – potocznie klezmer (hebr. „כלי” – „narzędzie”, „instrument”; „זמר” – „śpiew”), niegdyś muzyka związana z obrzędami religijnymi, z czasem przerodziła się w muzykę rozrywkową graną w czasie ślubów i uroczystości, by wreszcie połączyć się z jazzem(za Wikipedią)

FRAGMENT KONCERTU:
Kliknij link:


POKAZ SLAJDÓW:



czwartek, 16 maja 2013

Patriotyzm w wydaniu "polsko-habsburskim". Dziedzice.

       Narodziny i dzieciństwo Emila Kielocha, mojego dziadka, przypadały na dość szczególny okres w dziejach narodu polskiego. Po ponad stu latach zaborów dorastało pokolenie, dla którego codziennością było życie w niewoli.
 Emil, urodzony 5 stycznia 1898 roku w Dziedzicach na Śląsku Cieszyńskim, a więc na obszarze stanowiącym wschodnią część Śląska Autriackiego, wychowany był w przeświadczeniu, że najważniejszą osobą w państwie jest Franciszek Józef, cesarz austro - węgierski. 
Franciszek Józef, Cesarz Austrii (1848 - 1916)

Podobnie funkcjonowało jego otoczenie, które w większości składało się  z ludzi nie posiadających wykształcenia, chłopów siedlaków (posiadających ziemię), służby oraz innych osób zamieszkujących wieś. Postawa ta wynikała z warunków życia, jakich doświadczały one pod rządami Austrii - biednych acz nie pozbawionych podstawowych wolności i swobód, o które nie musiały walczyć z tak zaciekłą determinacją, jak ich rodacy żyjący pod innymi zaborami.  Śląsk Cieszyński*, wchodzący w skład Śląska Austriackiego, podobnie jak ziemia opawska, w przeciwieństwie do niej był zamieszkiwany większości przez  ludność polską. Pod względem etnograficznym i geograficznym zbliżony był bardziej do sąsiadujących z nim ziem zaboru austriackiego. (tj. ziemi krakowskiej):
 "W Galicji sytuacja była jeszcze inna. Duma galicyjskich Polaków z silnego poczucia tożsamości polskiej łączyła się z głęboką wdzięcznością dla Habsburgów"
(N.Davies "Boże Igrzysko"). 
Ta specyficzna sytuacja wynikała stąd, że ziemie zaboru austriackiego rozciągały się na północ od Karpat, pomiędzy Odrą na zachodzie, a rzeką Zbrucz na  wschodzie, co pozbawiało je pewnej spójności terytorialnej. Sprzyjało jej również spore oddalenie od Wiednia, stolicy monarchii i długie panowanie Franciszka Józefa (1848-1916), który w późniejszych latach swoich rządów dokonał szeregu ustępstw na rzecz wprowadzenia demokracji i praw mniejszości narodowych wchodzących w skład Cesarstwa.

Mapy Śląska Cieszyńskiego (Cieszynisko)

"Przez cały ten okres rząd cesarski w Wiedniu był tak bardzo nękany własnymi trudnymi do rozwikłania problemami, że nie mógł poświęcać zbyt wiele uwagi szczególnym interesom Galicji".(N. Davies)

      Pod koniec XIX wieku, a więc w momencie narodzin Emila Kielocha z Dziedzic, monarchia austro - węgierska nie była już liczącym się mocarstwem. Wiedeń, w odróżnieniu od stolic pozostałych państw zaborczych, postrzegany był jako "jowialny i dobroduszny". Nasilające się żądania siedemnastu narodowości wchodzących w skład Cesarstwa, determinowały wyłącznie działania zmierzające do jego przetrwania (N.Davies)
 Mimo wzrastającego ubóstwa, które dotykało większość ludności (przysłowiowa "nędza galicyjska") jeszcze wiele lat po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 roku, rządy monarchii austro - węgierskiej wspominano z wielką tęsknotą i  rozrzewnieniem. Traktowano je jak istniejący w tradycji wielu narodów "złoty wiek" . Mit "złotego wieku" nie był zresztą zjawiskiem nietypowym, charakterystycznym wyłącznie dla polskiej nacji, a ściślej rzecz ujmując, polskich mieszkańców ziem należących do Cesarstwa Austriackiego. Zjawiska analogiczne pojawiały się już w mitologii starożytnych Greków i Rzymian:
"Złoty był pierwszy wiek [...] była wieczna wiosna [...], płynęły strugi mleka i słodkiego nektaru, złoty miód ciekł z zieleniejącego dębu[...], po czym nastał wiek srebrny, gorszy od złotego[...], trzeci wiek był spiżowy, surowsz, jeszcze bez zbrodni, ale już gotów do wojny. Ostatni jest czwarty wiek z twardego żelaza, wiek zbrodni, chytrości, zdrady i przemocy"(Owidiusz, Metamorfozy).
Podobne tęsknoty za tym, co odeszło, znaleźć można w polskich realiach:
"Minęły czasy szczęśliwej prostoty, trzeba się uczyć, upłynął wiek złoty" 
(I.Krasicki, Monachomachia)
Pokolenie moich dziadków często używało w życiu codziennym zwrotu odnoszącego się do wyobrażeń o świetności dawnych czasów: 
"za nieboszczki Austrii to było..." 
(tradycja ustna),
 a jednocześnie funkcjonujące do dziś miano Cesaroków dla określenia mieszkańców ziem Śląska Cieszyńskiego, świadczy o głęboko zakorzenionej tradycji wywodzącej się z tego okresu życia narodu polskiego. Emil, mój dziadek, we wspomnieniach z dzieciństwa, przyrównał swoje wychowanie do wychowania "dziecka  austriackiego", a patriotyzm swojej rodziny i okolicznych mieszkańców, niejednokrotnie określał mianem "polsko - habsburskiego". Paradoksalnie lojalność wobec istniejącego systemu współistniała wraz z dążeniami narodowościowymi Polaków, o czym świadczy fakt wstępowania nauczycieli ze szkoły w Dziedzicach do Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego w Cieszynie, by w konsekwencji w trakcie przekazywania uczniom obowiązujących treści nauczania:
  "w jakiś zakamuflowany sposób nauczać historii lokalnej" (E.Kieloch, Wpływ dorosłych i służby gospodarczej na mnie i czytelnictwo książek). 
Postawa ówczesnych dziedziczan, ich specyficzna mentalność, nie była zatem zaprzeczeniem polskości, ale stanowiła jej odmienna formę, akceptowaną i realizowaną przez ogół mieszkańców. 
W takich warunkach społeczno - kulturowych wychowywał się Emil. 
/fragment pracy dyplomowej, B.M (swojana)
*"Ziemia cieszyńska tworzy dość regularny czworobok równie długi jak szeroki [...]Czworobok graniczy od północy ze Śląskiem pruskim, od zachodu z Morawą, od południa z Wegrami, a od wschodu z Galicyją. Granicę naturalną między Księstwem a Galicyją stanowi rzeka Biała i pasmo góry Baraniej, od południa ku Wegrom granicą naturalną jest pasmo Beskidu, a od zachodu ku Morawie rzeka Ostrawica. Od północy ku Ślaskowi pruskiemu wyraźnej granicy naturalnej nie ma".
(za: Jerzy Hawrot, Cieszyn i ziemia cieszyńska pod wzgledem statystyczno-geograficznym, 1893 r. , Książnica Cieszyńska)

poniedziałek, 13 maja 2013

Mała i czarna

O małej czarnej jest to piosenka,
gdy z rana ciało spowite w mękach,
to czarna, mała z mar cię wyrywa
i całun nocny z impetem zrywa

 O małej, czarnej jest to piosenka,
werblem południe gra na bębenkach,
czarna i mała nadzieję czyni,
przetrwania Pani, smaku Mistrzyni.

O małej czarnej jest to piosenka,
wieczór się snuje w nocnych sukienkach,
czarna a mała miejsce swe mości
w pamięci wdzięcznej, w jasnej przyszłości.
 
 swojanka (z serii: rymy  z kafeterii:) 


zdj.marskan
(serdeczne podziękowania:)

niedziela, 12 maja 2013

Majówka w Bieszczadach 2013

http://www.youtube.com/watch?v=MBaAc60NvOs

Uwaga: film na you tube można oglądać w lepszej jakości (HD) naciskając na kółko zębate w prawym, dolnym rogu ekraniku. Należy wybrać 720p.

Podwórko

 Moje podwórko 


Wychodzi na to, że  z makijażem, czy bez, niewielka różnica. Podobnie jest ze swojaną. Puder niewiele zmieni:):):) Od jutra zatem saute:) Możliwe, że przerzedzi się w ten sposób liczba mieszkańców przypadających na metr kwadratowy we Wrzeszczu i zyskamy więcej przestrzeni :):):)